ROZMOWA z Wojciechem Zydroniem, piłkarzem ręcznym Azotów Puławy
• Ciężko jest wrócić do zajęć po prawie dwóch miesiącach przerwy?
– Wiadomo, że nie jest łatwo. Trzeba przede wszystkim znowu wejść na odpowiednie obroty, wskoczyć na właściwe tory, można powiedzieć, w kierat treningowy. Bardzo ważne jest w tym momencie, aby na nowo zbudować w sobie dyscyplinę wewnętrzną. Przecież każdego dnia przed nami po dwa treningi. Trzeba umieć godzić zajęcia, pracę, z życiem codziennym. Na początku nie jest to łatwe, ale każdy z nas musi się do tego przyzwyczaić. Znowu wracamy do grania, zatem musimy się na nowo zaakceptować i pokochać naszą pracę.
• Pojawiły się już takie opinie, że skoro trener Bogdan Kowalczyk nadal będzie pracował w Puławach, to zawodnicy nie chcą przychodzić do gry w Azotach...?
– Nic mi na ten temat nie wiadomo. Dziwi mnie natomiast sytuacja, która jest w naszym klubie. W innych klubach następują roszady w składach. Jedni piłkarze odchodzą, inni przychodzą, karuzela transferowa kręci się na całego. W Azotach, co wszyscy doskonale obserwujemy, panuje zastój. Nie ma żadnych ruchów kadrowych. Mając w perspektywie rozgrywki ligowe, a także europejskie puchary, trzeba pomyśleć o wzmocnieniu drużyny, pozyskaniu nowych piłkarzy.
• Nie ma wzmocnień, bo może nie ma na nie pieniędzy... Prezes klubu informuje was o przepływie gotówki na linii: sponsor – klub?
– Takie informacje do nas nie docierają, w tym temacie nic nie wychodzi poza gabinet prezesa. Pan prezes mówił jedynie, że walczy o większe pieniądze, a czy tak jest...? My, zawodnicy, nic w tej sprawie nie wiemy. Każdy z nas, ma swoje zadania i na nich się skupiamy.
• Nie martwi pana, zatem brak nowych twarzy w składzie?
– Można mieć powody do obaw. Z pewnością naszym atutem jest fakt, że w obecnej obsadzie, jesteśmy ze sobą już od roku. Minusem jest to, że nie mamy wzmocnień. Miniony sezon pokazał, jakie mogą być tego skutki. Pojawiły się urazy, kontuzje i nie mieliśmy kim grać. W najważniejszych meczach sezonu, nie nawiązaliśmy walki. Mam tu na myśli przede wszystkim naszą rywalizację o brązowy medal z Wisłą Płock.
• Nie jesteście młodym zespołem, a trener Kowalczyk, choć sam temu zaprzecza, słynie z mocnej ręki. Myśli pan, że już po trzech ciężkich tygodniach, przepracowanych w Puławach, mogą posypać się kontuzje i urazy?
– Bardzo jestem ciekaw tego co nastąpi. Życzyłbym sobie i kolegom, abyśmy przystąpili do spotkań kontrolnych w optymalnym składzie. Tylko wówczas okaże się, w jakiej jesteśmy formie, na danym etapie przygotowań. Mam nadzieję, że trener będzie wiedział, jak nas prowadzić i że każdy z nas będzie mógł zagrać w zaplanowanych turniejach.