Tytoń i Midzierski zostają w swoich klubach
Od pierwszego gwizdka większą ochotę do gry przejawiali miejscowi. Już w 15 min do siatki gości trafił Jakub Grzegorzewski. Kiedy tuż po wykluczeniu z gry defensora Górnika po raz drugi na listę strzelców wpisał się popularny "Gonzo” wydawało się, że jest już po zawodach. Goście za sprawą Damiana Panka wrócili na chwilę do gry.
Na chwilę, gdyż 7 min po golu napastnika z Radzynia, dwubramkową przewagę gospodarzom zapewnił Rafał Niżnik, celnie przymierzając z jedenastu metrów, po faulu Dariusza Dadasiewicza na Grzegorzewskim. Przyjezdni niepokoili Łukasza Zarembę głównie z dystansu, ale bramkarz łęcznian zazwyczaj był na posterunku. - Puchar Polski traktujemy jak najbardziej poważnie, bo chcemy awansować do centralnego etapu tych rozgrywek, dlatego w finale też nie ma co liczyć na taryfę ulgową z naszej strony - mówi Krzysztof Chrobak.
Przed meczem okazało się także, że decyzją Trybunału Arbitrażowego Przy Polski Komitecie Olimpijskim Przemysław Tytoń i Tomasz Midzierski nie muszą wracać do Górnika. Dzisiaj identyczne rozstrzygnięcia spodziewane są w stosunku do Michała Łabędzkiego i Toniego Golema.
Górnik Łęczna - Orlęta Spomlek Radzyń Podlaski 3:2 (3:1)
Górnik: Zaremba - Kosiec, Mazurkiewicz, Karwan, Jędrzejuk, Rogowski, (85 Michalak) Bartoszewicz, Niżnik, Kępa (68 Bugała), Grzegorzewski (63 Nazaruk), Surdykowski (45 Sołdecki)
Orlęta: Dadasiewicz - Pietroń, Korneluk, Kaczorowski, Budzyński (85 Kępa), Chyła, Pliszka (60 Butryn), Borysiuk, Szewc, Neścior, Panek
Żółte kartki: Mazurkiewicz (G) - Butryn, Dadasiewicz (O). Czerwona kartka: Mazurkiewicz 20 (za drugą żółtą). Sędziował: W. Sawa (Chełm) Widzów: Mecz bez udziału publiczności.