ROZMOWA z Piotrem Masłowskim, rozgrywającym reprezentacji Polski i Azotów Puławy
- Po meczu w Płocku czujecie niedosyt?
– Jeszcze długo ta porażka będzie siedzieć w naszych głowach. Przez prawie 55 minut dyktowaliśmy warunki tak utytułowanemu rywalowi jak Wisła Płock. W końcu to wicemistrz Polski i uczestnik Ligi Mistrzów. Niestety, w końcówce daliśmy sobie wydrzeć zasłużone zwycięstwo, chociaż przez większą część spotkania byliśmy lepsi.
- Czego zabrakło do pokonania Wisły?
– Zawiodła skuteczność w ataku. Zbyt szybko rozgrywaliśmy akcje, rzucając z nieprzygotowanych pozycji. Dlatego nadziewaliśmy się na kontry i w łatwy sposób traciliśmy bramki. Z bramkarza Orlenu Rodrigo Corralesa uczyniliśmy bohatera. Przez końcowe osiem minut nie potrafiliśmy go pokonać. Hiszpan udanymi interwencjami pozwolił uwierzyć swoim kolegom, że są w stanie odrobić straty, przełamać nas i wygrać.
- Sporo kontrowersji wzbudziła decyzja sędziów związana z wykluczeniem z gry, już w dziewiątej minucie, podstawowego obrotowego Leosa Petrovskiego. Nawet to zdarzenie nie wybiło was z rytmu.
– Faul Leosa zasługiwał na dwie minuty, ale nie na czerwoną kartkę. Zresztą, pracę sędziów krytycznie ocenił na pomeczowej konferencji trener Ryszard Skutnik. Panowie z gwizdkiem nie dostosowali się do wysokiego poziomu meczu na szczycie ekstraklasy. Mylili się w obie strony, niestety w decydujących momentach, już tylko na naszą niekorzyść.
- Jakie pozytywy płyną z meczu w Orlen Arenie?
– Chociaż ostatecznie przegraliśmy, to inne zespoły, również te najmocniejsze, otrzymały jasny sygnał: z Azotami trzeba się liczyć. Udowodniliśmy, że możemy toczyć równy bój z silniejszymi od nas. Uwierzyliśmy również, że posiadamy duże umiejętności i jako zespół możemy zajść bardzo daleko.
- Waszą siłą jest bardzo wyrównany skład.
– Takie były przedsezonowe założenia. Chodziło o uzupełnienie składu zawodnikami kluczowymi. Nie ma pierwszej i drugiej siódemki – są dwie równorzędne. Ci, którzy wchodzą z ławki nie osłabiają zespołu. I to jest bardzo ważne. Przed nami bowiem długa rywalizacja w lidze, Pucharze Polski i w Pucharze EHF.
- Jednak Azoty to jeszcze nie jest drużyna kompletna.
– Bo jeszcze na to za wcześnie. Na pewno mamy jeszcze braki i nadal musimy się zgrywać. Również gra obronna wymaga poprawy. Ważne jest także utrzymanie koncentracji przez cały mecz.
- W sobotę mecz ze Stalą Mielec. Teraz faworytem są Azoty...
– Wszystko rozegra się w naszych głowach. Najważniejsza będzie koncentracja od początku do końca. Wystąpimy w roli faworyta, a takie mecze zawsze gra się bardzie ciężko. Będziemy musieli wyszarpać przeciwnikowi dwa punkty.