Polesie Kock to największa rewelacja rozgrywek. Po 13 kolejkach beniaminek jest wiceliderem
To wcale nie szczytowy moment dla ambitnej ekipy z Kocka. Polesie kilka razy otwierało już tabelę , ostatnio po 12 serii gier, ale remisując w Końskowoli, straciło pierwsze miejsce na rzecz Podlasia Biała Podlaska. Wynik zrobiony jesienią przez beniaminka wciąż wydaje się jednak nieco ponad stan.
– Dla nas, awansując z lubelskiej klasy okręgowej, celem na ten sezon było utrzymanie. Jest fajnie, mamy na koncie 32 punkty, ale to wciąż zbyt mało, żeby być tego utrzymania pewnym. Dlatego nie zmieniamy planów, nie marzymy o awansie, wciąż zadaniem do wykonania jest pozostanie w czwartej lidze. Zresztą nawet gdyby udało się zwyciężyć w rozgrywkach, byłoby ciężko zebrać odpowiednie środki do występów na wyższym poziomie – mówi Artur Dadasiewicz, szkoleniowiec Polesia, a pytany o drogę do sukcesu, odpowiada:
– Stworzyła się drużyna. Nie na zasadzie rewolucji, ale dzięki powolnej ewolucji i systematycznej pracy. Do starszych zawodników, jak Damian Augustynowicz czy Sebastian Koczkodaj dołączyli juniorzy. Dziś wszyscy razem ciągną wózek w jedną stronę. Powstało takie połączenie rutyny z młodością, gdzie wszyscy dają z siebie to, co mają najlepszego. Ta ekipa ma swoją wartość i ją zna. Co ważne, w zespole panuje też świetna atmosfera.
Uzdolniona młodzież w kadrze Polesia to przede wszystkim: Arkadiusz Adamczuk, Jakub Dadasiewicz, Paweł Mitura, Michał Wójcicki i Piotr Struski. Wszyscy bardzo udanie wprowadzili się do zespołu, ale szczególnie wyróżniają się dwaj pierwsi. Adamczuk wyrósł na prawdziwego lidera środka pola, a Dadasiewicz junior z zaledwie dziesięcioma puszczonymi bramkami jest najskuteczniejszym golkiperem w czwartej lidze. Dobre występy sprawiły, że zwróciły na nich uwagę kluby z wyższych klas rozgrywkowych.
– Na razie żadnych konkretnych ofert nie mamy, ale tak się ostatnio zastanawialiśmy i doszliśmy do wniosku, że jeśli zimą lub latem rozdzwonią się telefony, nie będziemy robili chłopakom przeszkód. Po to grają w piłkę, żeby się rozwijać. Jeśli będą mieli możliwość rozwoju sportowego, powinni z niego skorzystać. Choć oczywiście zastąpienie ich nie będzie łatwym zadaniem – kończy popularny Dadaś.