![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
![](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/news/2017/2017-10/bfff85abf58a9462ae706946966eefa2.jpg)
Robert Lewandowski strzelając 16 bramek został najskuteczniejszym strzelcem w historii eliminacji do mistrzostw świata w strefie europejskiej. Po meczu koncentrował się jednak na drużynie, a nie indywidualnych osiągnięciach
![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
– W dzieciństwie na pewno każdy z nas marzył o grze na mundialu i teraz te marzenia zrealizowaliśmy. Wszyscy ciężko na to pracowaliśmy. Od początku zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że droga na te mistrzostwa prowadzi przez wyszarpanie każdego punktu, przez walkę w każdym meczu. Zrobiliśmy lepszy wynik niż w poprzednich eliminacjach, ale pokazaliśmy, że wciąż mamy jeszcze sporo do poprawy. W tej drużynie jest potencjał i musimy go wykorzystać – powiedział po zakończeniu eliminacji do mistrzostw świata Robert Lewandowski. Kapitan reprezentacji Polski nie do końca był jednak zadowolony z postawy drużyny w wygranym 4:2 meczu z Czarnogórą.
– Cel został zrealizowany, ale nie było wcale łatwo i przyjemnie, a po takim początku, tak powinno być. Nie może być tak, że prowadzimy 2:0 i w pięć minut tracimy dwie bramki. Sami się chyba uśpiliśmy tą grą, a przecież w szatni mówiliśmy sobie coś zupełnie innego. Chcieliśmy dalej punktować Czarnogórców, a to oni wypunktowali nas. Nie wiem, czy koncentracja przez 90 minut to dla nas za dużo? Zbyt wcześnie pomyśleliśmy, że jest już po meczu. To są detale, które na tym najwyższym poziomie decydują o wyniku. Zamiast strzelić trzecią bramkę lub spokojnie dograć z tym 2:0, fundujemy sobie nerwy w końcówce. Tak nie może być – denerwował się napastnik Bayernu Monachium.
Podczas, gdy większość polskich piłkarzy, miała – jak powiedział Kamil Glik – najczarniejsze myśli, Lewandowski nawet przez chwilę nie stracił jednak wiary w zwycięstwo. Po raz kolejny wziął odpowiedzialność na swoje barki, wyczekując na odpowiedni moment i strzelając bramkę na 3:2.
– Widziałem, że jak zawodnik próbuje zagrać do bramkarza, to może być szansa na przejęcie podania. Tym bardziej, że murawa nie była w najlepszym stanie i spodziewałem się, że piłka może nie iść tak szybko. Dopisało mi trochę szczęście, bo futbolówka odbiła się idealnie i pozostało tylko strzelić do pustej bramki. Po tym golu już było jasne, że awans jest nasz, ale nie możemy grać w ten sposób. Nie możemy tak łatwo wypuszczać prowadzenia 2:0 – zakończył kapitan naszej drużyny narodowej, który z 16 bramkami został najskuteczniejszym strzelcem w historii eliminacji do mistrzostw świata w strefie europejskiej.