AZS UMCS ograł w sobotę ostatnią w tabeli grupy piątej Radomkę Radom 3:1 i nadal traci do czwartej Tomasovii tylko trzy punkty
Spotkanie w Lublinie rozpoczęło się sensacyjnie, bo przyjezdne, który do tej pory w ośmiu meczach zanotowały same porażki i wywalczyły ledwie jeden punkt wygrały 25:18. Co więcej, Radomka wcześniej zdołała pokonać rywalki tylko w dwóch setach. Na szczęście w kolejnych odsłonach wszystko szło już zgodnie z planem. W rozdaniu numer dwa Akademiczki wyraźnie pokonały przeciwniczki (25:12). W kolejnej części zawodów tablica wyników pokazała dokładnie taki sam rezultat. Spotkanie zakończyło się w czterech setach, chociaż ten ostatni znowu był bardziej wyrównany, bo gospodynie wygrały „tylko” 25:22.
Liczą się jednak trzy punkty i fakt, że dystans między czwartą Tomasovią, a piątym AZS UMCS nie uległ zmianie. Tomaszowianki nadal mają trzy „oczka” przewagi. W następnej serii gier podopieczne trenera Jacka Rutkowskiego mogą dogonić sąsiadki, bo te grają w Tarnowie z liderem. Sylwia Obszyńska i jej koleżanki będą jednak musiały poradzić sobie z groźną Marbą Sędziszów Małopolski.
– Zaczęło się sensacyjnie i kończyło też. Przegrywaliśmy już w czwartej odsłonie 13:18, ale udało się odrobić straty. Radom wcale nie jest takim złym zespołem. Uważam, że dziewczyny rozegrały dobre zawody. Tabela jest bardzo płaska i każdy punkt jest ważny – mówi trener Rutkowski.
AZS UMCS Lublin – Radomka Radom 3:1 (18:25, 25:12, 25:12, 25:22)
AZS UMCS: Bogusz, Matacz, Dudek, Gieroba, Obszyńska, Nejkauf, Bryła (libero) oraz Olejnik, Krzyżak, Krzysiak, Jasińska, Bogdańska.