Finałowa rywalizacja Avii z AKS V LO Rzeszów trwa nadal. W miniony weekend świdniczanie wygrali 3:0 i 3:1, wyrównując stan rywalizacji. Zwycięzcę wyłoni ostatnie starcie obu zespołów, w Rzeszowie.
Słowa trenera jego podopieczni wprowadzili w czyn. Sam szkoleniowiec nie zamierzał pogodzić się z szybkim pożegnaniem się z finałem ligi i przygotował małą niespodziankę dla gości. Były nią roszady w wyjściowym składzie.
Dlatego w szóstce na rozegraniu pojawił się Andrzej Jaszczuk, a na środku bloku ponad dwumetrowy Michał Ciupa. Roszady podyktowane były bardziej kłopotami zdrowotnymi Piotra Milewskiego i Jakuba Kaźmierskiego. Rozgrywający znalazł się jednak w meczowym protokole, w przeciwieństwie do "Kazka”.
Sporym zaskoczeniem dla gości było wystawienie na libero Rafała Gosika.
– Miałbym do siebie ogromne pretensje, gdybym w tak ważnym momencie dla naszego klubu nie spróbował wszystkich możliwych rozwiązań, które przyszły mi do głowy – mówił po sobotniej wygranej świdnicki szkoleniowiec.
Wprawdzie pierwszy set rozpoczął się od prowadzenia gości 5:3, ale nie przestraszyło to gospodarzy. Po serii mocnych zagrywek Jakuba Guza "żółto-niebiescy” odskoczyli na 11:6. Nie do zatrzymania w ataku był przyjmujący Avii Adrian Zalewski.
W pewnym momencie świdniczanom jednak zwycięstwo zaczęło się wymykać. AKS wygrywał 20:17, 22:21, 23:22. W emocjonującej końcówce gospodarze po ataku Wojciecha Pawłowskiego obronili setbola, a następnie za sprawą Guza prowadzili 25:24. By wygrać partie otwarcia miejscowi potrzebowali jeszcze pięciu podejść by wygrać na przewagi (30:28).
Wyrównane były także dwa kolejne sety. Avia siała spustoszenie w szeregach rzeszowian mocnym serwisem.
Co najważniejsze, gospodarze podbijali wiele piłek, czego nie było w dwóch meczach w Rzeszowie. Momentami goście nie bardzo wiedzieli co się dzieje. Gospodarze grali niczym w transie. Jedyne zagrożenie stwarzał w zagrywce przyjmujący AKS Jakub Peszko.
– Spodziewałem się, że Avia postawi się na swoim parkiecie – mówił po sobotniej porażce Artur Łoza, szkoleniowiec AZKS V LO Rzeszów.
– Drużynie ze Świdnika zupełnie nie wyszły dwa mecze, które zostały na naszym parkiecie. Będziemy chcieli wygrać w niedzielę i zakończyć finałową rywalizację.
W niedzielę AKS urwał Avii tylko seta.
Avia Świdnik – AKS V LO Rzeszów 3:0 (30:28, 25:22, 25:20) i 3:1 (20:25, 25:21, 25:19, 25:21)
Avia: Jaszczuk, Guz, Zalewski, Baranowski, Ciupa, Pawłowski, Gosik (libero) oraz Milewski, Jarosz (sobota i niedziela). W niedzie-lę Milewski w szóstce. Wchodził Jaszczuk.
AKS: Kowalski, Długosz, Pałka, Peszko, Nożewski, Dryja, Głód (libero) oraz Kalandyk, Czubiński (obaj tylko w sobotę), Świst, Durski (obaj sobota i niedziela).
Spadli do trzeciej ligi
Po dwóch przegranych 1:3 i 0:3 w Ropczycach lublinianie liczyli, że uda się zwyciężyć dwukrotnie na swoim parkiecie i doprowadzić do piątego spotkania. Na trenerskiej ławce Politechniki zabrakło trenera Kołodziejczyka. Szkoleniowcowi na przeszkodzie stanęły sprawy rodzinne. Zastępował go Mateusz Kuśmierz, drugi trener
– Przez dwa tygodnie Mateusz prowadził zajęcia. Wspieram moich graczy duchowo – mówił w piątek pierwszy trener.
Pierwszy set nie był pomyślny dla miejscowych. Przegrali go 17:25. Nadzieje na korzystny rezultat odżyły w drugiej partii, w której Politechnika zaczęła grać blokiem. W efekcie zwyciężyła do 22. Kluczowy okazał się kolejny set. Miejscowi gonili przeciwnika, a w końcówce obronili nawet piłkę setową i doprowadzili do wyniku 25:25. Niestety, końcówkę przegrali na przewagi.
– Chyba w decydujących momentach, przy tzw. piłkach sytuacyjnych, zabrakło nam szczęścia – przyznaje trener Kuśmierz.
Szansa na odmienienie wyniku spotkania pojawiła się w czwartej odsłonie. AZS prowadził już 16:12 i w jednym ustawieniu stracił sześć punktów z rzędu (16:18). – Nie mogliśmy poradzić sobie z serwisem Błękitnych – tłumaczy drugi trener.
– Szkoda straconej szansy – dodaje Maciej Krzaczek, środkowy Politechniki, który zasilił zespół już w trakcie rozgrywek, by pomóc w walce o utrzymanie w II lidze.
– Walczyliśmy, ale się nie udało. Chcieliśmy wygrać w sobotę i doprowadzić do kolejnego meczu w niedzielę. Z przebiegu rywalizacji z Błękitnymi, nasz rywal był jednak od nas lepszy – ocenia środkowy Rafał Kępka, kapitan Politechniki.
AZS Politechnika Lubelska – Błękitni Ropczyce 1:3 (17:25, 25:22, 25:27, 20:25)
Politechnika: Antoszak, Dobrzyński, Toborek, Kociuba, Kępka, Krzaczek, Piłat (libero) oraz Gajosz, Pyda, Bieńko.