Po ostatniej przegranej 2:3 w Ropczycach z Błękitnymi kibice LKPS liczyli na rehabilitację swoich ulubieńców. Zadanie to wydawało się łatwe bo rywale zajmują odległe miejsce w tabeli.
Gospodarze mieli jednak dodatkowe problemy. Z powodów rodzinnych zabrakło przyjmującego Jakuba Czubińskiego, chory był Wojciech Kasiura, a niektórzy zawodnicy narzekali na drobne urazy. – Musiałem rotować składem – mówi szkoleniowiec LKPS Politechniki Pszczółki Sławomir Czarnecki.
Lublinianie rozegrali dobre spotkanie stawiając gościom trudne warunki. W pierwszym i drugim secie prowadzili kilkoma punktami. Jedynie w trzeciej odsłonie zespół z Niebylca zdołał odskoczyć na trzy punkty. – Przez cały czas mieliśmy mecz pod kontrolą. W każdym elemencie gry w siatkówkę prezentowaliśmy się lepiej – ocenia opiekun LKPS Politechniki Pszczółki.
Już w weekend LKPS czeka mecz na szczycie – w Krośnie zmierzy się z liderem Karpatami. – Naszym zadaniem w rundzie rewanżowej jest utrzymanie drugiej pozycji. Biorąc pod uwagę, że trzecie w tabeli KKS Kozienice wygrają do końca wszystkie mecze po 3:0, potrzebujemy jeszcze trzech punktów do osiągnięcia tego celu – tłumaczy Czarnecki.
LKPS Politechnika Pszczółka Lublin – SMS Neobus Raf-Mar Niebylec 3:0 (25:21, 25:19, 25:18)
LKPS Politechnika Pszczółka: Pigłowski, Czarnecki, Kępka, Dobrowolski, Toborek, Machowicz, Bonisławski (libero) oraz Antoszak, Rejowski, Kołodziejczyk, Poczkaj.