Rozmowa z Maciejem Kołodziejczykiem, trenerem II-ligowych siatkarzy LUK Politechnika Lublin
- Pierwszy etap na drodze do I ligi już za wami. Wygraliście turniej półfinałowy w Świdniku i razem z ZAKSĄ Strzelce Opolskie awansowaliście do turnieju finałowego.
– Cieszymy się z tego, co do tej pory udało nam się osiągnąć. Można powiedzieć, że dotarcie do turnieju finałowego było minimum, które sobie założyliśmy. Pamiętajmy, że w na tym etapie nie ma już przypadkowych drużyn. Jesteśmy w gronie sześciu najlepszych drużyn II-ligowych w Polsce i odczuwamy z tego satysfakcję.
- Jako pierwsi w obecnym sezonie zdobyliście halę w Świdniku, pokonując Avię 3:1.
– Czujemy się mocnym zespołem i mamy tego świadomość. Z drugiej strony z szacunkiem podchodzimy do każdego przeciwnika.
- Jest pan zaskoczony wynikiem gospodarzy? Dopiero trzecie miejsce i brakiem awansu to spora nioespodzianka.
– Przed półfinałem w Świdniku ciężko było powiedzieć które drużyny awansują. Każdy układ był możliwy. Pewniakiem był MKS Andrychów, który ostatecznie uplasował się na ostatnim miejscu. Szokiem dla mnie było to, że po dwóch wygranych setach meczu z Andrychowem, w trzech kolejnych Avia nie dała rady temu zespołowi. Nam też z ZAKSĄ Strzelce Opolskie nie grało się łatwo. Gdybyśmy nie wygrali jednego seta, nie byłoby nas w finałach. Nie chcę myśleć, co kryje się w głowach zawodników ze Świdnika, którzy awans mieli na wyciągnięcie ręki. Lubelszczyzna zasługuje na I ligę i liczyłem, że razem z Avią powalczymy w finale. Takie rozstrzygnięcia pokazują, że sport uczy pokory.
- Teraz przed wami ostatnia batalia o I ligę – taki cel sobie stawialiście?
– Na spotkaniu przed sezonem prezesi klubu powiedzieli, że interesuje ich I liga. Odpowiedziałem: że mnie także. Do awansu jednak jeszcze długa droga. Czekają nas cztery mecze. Najpierw w drodze losowania poznamy rywali w jednej z grup, a następnie musimy zająć co najmniej drugie miejsce, aby wejść do finałowej rywalizacji.
- Oprócz LUK Politechniki i ZAKSY Strzelce Opolskie są jeszcze BAS Białystok, Legia Warszawa, Chrobry Głogów i Trefl Lębork, który w półfinałach korzystał z trzech zawodników z PlusLigi. Z kim chciałby się pan zmierzyć na etapie rywalizacji w grupie?
– Nie mamy wymarzonej grupy do której chcielibyśmy trafić. Na tym etapie nie będzie już marginesu błędu. Nie układamy sobie rywali do grupy. Każdy kolejny mecz będzie meczem o wszystko. Zrobimy wszystko aby wywalczyć awans. Powtórzę: Lubelszczyzna zasługuje na I ligę.
- Kto zatem będzie w gronie faworytów?
– Na tym etapie nie ma faworytów. Choć w kuluarach słyszałem już takie głosy, że to będziemy my i ZAKSA. Zobaczmy… Ważnym atutem będzie szeroka ławka. Przed nami cztery dni meczowe i pełnowartościowi zmiennicy z pewnością będą mieli ważną rolę do odegrania.