Rozmowa z Piotrem Majem, trenerem II-ligowych siatkarzy Avii Świdnik.
- Dopiero ósme miejsce i tylko siedem punktów po 12 kolejkach to niezbyt imponujący wynik, jak na spadkowicza z I ligi.
– Jedynie z nazwy można nas tak określić. Praktycznie mamy całkiem nowy zespół. Z poprzedniego składu zostało zaledwie dwóch zawodników: rozgrywający Bartłomiej Misztal i libero Jakub Sadowski. Patrząc na naszą pozycję w tabeli mogliśmy być nieco wyżej. Pamiętajmy jednak, że na początku sezonu, przez kilka kolejek, byliśmy na samym dole. Po wygranej w Sędziszowie wskoczyliśmy nawet na siódmą lokatę. Niestety, straciliśmy ją po kolejnej przegranej.
- I właśnie całkowicie zmieniony skład może być jakimś wytłumaczeniem słabszych wyników?
– Po części można się zgodzić. Na pierwszy plan wysuwa się jednak brak zgrania zespołu. Nie dość, że przyszło nam rywalizować w odmłodzonym zestawieniu kadrowym, gdzie w przeważającej części dysponujemy siatkarzami, którzy są wychowankami naszego klubu, to jeszcze zaczęliśmy z opóźnieniem. Na poważnie, w pełnym składzie, spotkaliśmy się dopiero 10 września. Zaś rozgrywki ligowe rozpoczęliśmy trzy tygodnie później.
- Niekorzystnie na wyniki wpłynęły także zawirowania finansowe wokół klubu?
– To też bardzo ważny czynnik. Do końca sierpnia czekaliśmy na pieniądze od głównego sponsora. Od tego faktu uzależnione były ruchy kadrowe i rozpoczęcie przygotowań. Dobrze, że w końcu te sprawy zakończyły się pozytywnie i mogliśmy przystąpić do rozgrywek w II lidze.
- Poszukajmy pozytywów. Z pewnością będzie nim przyjście do zespołu doświadczonego środkowego Michała Jaskulskiego?
– Michał gał już w naszym klubie, kiedy Avia występowała w I lidze. To bardzo wartościowy zawodnik, potrafi w trudnym momencie wziąć na siebie ciężar gry, zaatakować z trudnej piłki. Ważnym czynnikiem jest też fakt zgrania zespołu. Okres przygotowawczy z konieczności przesunął się na okres startowy, a mimo to potrafiliśmy wyciągnąć z niego jak najwięcej. Jeśli porównamy naszą grę w pięciu pierwszych kolejkach z postawą w późniejszych spotkaniach, widzimy postęp. Potwierdzają to wyniki: 3:2 z Wisłokiem Strzyżów, 3:0 w Sędziszowie z PZL, czy porażki w pięciu setach, ale po walce, z SMS Neobus Niebylec, czy Pszczółką Lublin.
- Cel na drugą część rundy jest jasny.
– Chcemy spokojnie utrzymać się w II lidze. Aby tak się stało musimy zakończyć rozgrywki na miejscach 5-8. Sądzę, że do wykonania tego zadania powinno wystarczyć 15 punktów. Jako trener na dorobku chciałbym też zrewanżować się rywalom za porażki z pierwszej części sezonu. W tym kontekście najważniejsze będzie ostatnie spotkanie z LKPS Pszczółką. W Lublinie przegraliśmy 2:3. Jesteśmy żądni rewanżu. Mam nadzieję, że do tego czasu będziemy już pewni utrzymania.
Rozmawiał Jarosław Czępiński