W dziesiątej serii gier drugiej ligi siatkarek na parkiet wybiegnie jedynie Tomasovia.
Wolne ma z kolei Szóstka Biłgoraj. Zawodniczki trenera Pawła Wrzeszcza miały spotkać się z Siarką Tarnobrzeg, ale z powodu imprez mikołajkowych hala będzie zajęta. Mecz został przełożony na 4 lutego.
- Ani to dla nas dobrze, ani źle. Z jednej strony w jakimś stopniu na pewno wypadniemy z rytmu meczowego, ale z drugiej wolne na tym etapie też się przyda. W ostatnich dniach mniej było u nas siatkówki, a więcej pracowaliśmy nad siłą i wytrzymałością - mówi opiekun Szóstki.
W sobotę o godz. 18 o niespodziankę postara się Tomasovia. Teoretycznie przeciwniczki są poza zasięgiem. Pocieszeniem dla siatkarek Stanisława Kaniewskiego powinien być jednak fakt, że dwa tygodnie temu, jak na "ścięcie” do Legionowa jechał już BTPS Białystok i niespodziewanie zamiast gładkiej porażki niżej notowana ekipa wyjechała z parkietu lidera z kompletem "oczek”.
- Skoro ostatnie zawody z Politechniką Radomską uznawałem za ciężkie, to najbliższe spotkanie z Legionovią na pewno będzie jeszcze cięższe. Nie mamy jednak nic do stracenia i pojedziemy tam powalczyć. Musimy zagrać swoje i wykorzystać wszystkie błędy rywala, a wtedy zobaczymy, gdzie nas to zaprowadzi - ocenia trener Stanisław Kaniewski.
Sobotnie zawody będą też okazją do rewanżu, bo Legionovia w pierwszej serii gier gładko wygrała w Tomaszowie 3:0.
- Znamy swoje miejsce w szeregu, ale w porównaniu z naszym pierwszym spotkaniem moje dziewczyny tym razem bardziej wierzą w swoje umiejętności. Jedziemy tam bez noża na gardle i wcale nie musimy wygrać, to gospodynie będą pod presją. Dlatego po cichu liczę na jakąś niespodziankę z naszej strony - dodaje szkoleniowiec Tomasovii.