Świdniczanie kroczą od zwycięstwa do zwycięstwa, co daje kibicom nadzieje na upragniony powrót do I ligi. Podopieczni trenera Marcina Jarosza są bezapelacyjnym liderem IV grupy II ligi, a wicelidera rozgrywek, STS Skarżysko-Kamienna, gładko pokonali 3:0.
Jakub Guz: – Nastawialiśmy się, że STS nie odda łatwo punktów. Końcowy wynik trochę zamazuje obraz, bo to nie był łatwy mecz. Naszej grze jest wciąż daleko do doskonałości i musimy ciężko pracować, żeby wyeliminować popełniane błędy.
• Avia imponowała w sobotę szczelnym blokiem. Pan dodatkowo wielokrotnie stopował wyższych od siebie rywali w pojedynkę.
– Zablokowanie przeciwnika na pojedynczym bloku zawsze sprawia podwójną radość i daje dodatkową satysfakcję.
• Wasza stara i wysłużona hala nie jest powodem do dumy nawet w II lidze, ale... okazuje się być atutem podczas meczów. Jest niska, co utrudnia grę drużynom przyjezdnym.
– Trenujemy na tym obiekcie i jesteśmy do niego przyzwyczajeni. Z drugiej strony, kiedy jedziemy do rywali, też musimy szybko się przyzwyczajać do miejscowych hal. Najwięcej problemów jest w Spale. Tam nikt nie lubi grać. Jednak potrafimy wygrywać na różnych obiektach i to pokazują naszą klasę w tej lidze.
• Na razie jesteście niepokonani. Co zrobić, żeby utrzymać pierwsze miejsce w grupie na koniec rundy zasadniczej.
– Uniknąć powtórki z poprzedniego sezonu, kiedy beztrosko straciliśmy trzy "oczka” właśnie z STS Skarżysko-Kamienna, a potem kolejne dwa z Wawelem Kraków i do play-off przystępowaliśmy z drugiego miejsca. Nie możemy popełnić tego samego błędu. Dla nas każdy kolejny mecz jest spotkaniem na szczycie. Rywale mobilizują się na dwieście procent, kiedy z nami grają. Wszyscy chcą nas pokonać, a przynajmniej urwać seta. Już w najbliższy weekend mamy ciężki mecz w Strzyżowie z Wisłokiem, a potem u siebie z AGH AZS Kraków. W Lublinie z beniaminkiem Cukrownikiem też nie będzie łatwo.