ROZMOWA z Jakubem Guzem, przyjmującym i kapitanem siatkarzy Avii Świdnik
"Żółto-niebiescy” z czterema punktami zajmują czwartą lokatę. W środę o godz. 18 beniaminek zmierzy się w hali Szkoły Podstawowej nr 7 w Świdniku z Kęczaninem Kęty.
• Która z pięciosetowych wygranych jest bardziej cenna: u siebie z Będzinem czy w Suwałkach?
– Obie są bardzo ważne. Zwycięstwo z MKS, faworytem do awansu, dodało nam skrzydeł i wiary we własne siły. W Suwałkach było bardzo ciężko. Przegrywaliśmy już 1:2 w setach, a mimo to postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Podnieśliśmy się z kolan, poszliśmy za ciosem i po wygranej czwartej partii, zwyciężyliśmy również w tie-breaku.
• Brakuje wam pełnej satysfakcji w postaci zwycięstwa za trzy punkty?
– Wiadomo, że najbardziej cieszą wyniki 3:0 lub 3:1. Pewnie, że chcielibyśmy właśnie tak zwyciężać. Pierwsza liga jest jednak bardzo wyrówna i każda wygrana się liczy. A na parkiecie przeciwnika zwycięstwo smakuje podwójnie. Dwa punkty przywiezione z ciężkiego terenu w Suwałkach, w końcowym rozliczeniu mogą okazać się na wagę złota.
• Sporym problemem była współpraca nowych rozgrywających, Kacpra Gonciarza i Bartłomieja Misztala, z pozostałymi zawodnikami. Było to widać podczas inauguracji w Będzinem. Jak to wygląda po dwóch kolejkach?
– W dalszym ciągu potrzebujemy zgrania. Inne zespoły mają także takie problemy. Na razie gramy falami. Perfekcji, schematyzmu w grze nie da się wyćwiczyć podczas meczów kontrolnych. Potrzeba co najmniej pięciu spotkań o stawkę, aby współpraca zaczęła funkcjonować jak należy.
• Teraz zmierzycie się z Kęczaninem Kęty. Rywale są na przedostatnim miejscu w tabeli z dwoma porażkami na koncie. Jesteście faworytem?
– Ale patrząc tylko na tabelę. Kęczanin, ubiegłoroczny beniaminek, jest zdeterminowany. Przyjedzie po zwycięstwo. Jeśli przegra, może na dłużej pozostać w dole tabeli i od razu zamknąć sobie drogę do play-off. Nas też interesuje wygrana. Zapowiada się bardzo ciekawe spotkanie.