Powiedzieć, że Dominik Kopeć ma za sobą dobry rok, to nic nie powiedzieć. Zawodnik Agrosu Zamość w lipcu wywalczył dwa złote medale mistrzostw Polski. Wystąpił też na mistrzostwach Europy w Berlinie, gdzie dotarł do półfinału. A do tego „wyśrubował” swoje „życiówki”.
>>> Sportowiec Roku 2018: Kto tym razem zgarnie tytuł? [zasady głosowania, numery]
Najważniejsza, krajowa impreza w lipcu została rozegrana w Lublinie. A jedną z gwiazd imprezy był właśnie podopieczny trenera Andrzeja Gdańskiego. Nikt nie spodziewał się, że Kopeć będzie w stanie wywalczyć tytuł mistrza Polski. A 23-latek wygrał zmagania nie tylko w biegu na 100 metrów, ale i na dwukrotnie dłuższym dystansie. Sam zawodnik był zaskoczony swoim występem. Na 200 m Kopeć stoczył zacięty bój z Karolem Zalewskim i ponownie okazał się szybszy. Tym razem osiągnął rezultat 20,73, a swojego głównego rywala wyprzedził o… 0,03 sekundy.
– To dla mnie wielki szok. Myślę, że pomogła mi trochę znajomość obiektu w Lublinie. Startowałem już tutaj kilka razy i wiedziałem, czego się spodziewać po tej bieżni. Zdawałem sobie sprawę chociażby z tego, że bloki są wysokie, dlatego trzeba się odpowiednio do nich dopasować – wyjaśniał po finałowym biegu na 100 metrów zawodnik Agrosu Zamość, który osiągnął rezultat 10,26 sekundy, czyli swój najlepszy w karierze. W tym sezonie ustanowił zresztą swoje, życiowe rekordy na innych dystansach: 60 m – 6,82 i 200 m – 20,59.
Świetne wyniki na krajowym podwórku zaowocowały startem występem na mistrzostwach Europy w Berlinie. Tam też było całkiem nieźle. Podopieczny trenera Gdańskiego wystąpił w półfinale na 100 m, gdzie mógł się pochwalić wynikiem 10,29. W sumie dało mu to 15 lokatę w całej stawce. – Jestem zadowolony, bo w tym sezonie biegałem regularnie. Udawało mi się schodzić poniżej granicy 10,30, mam nadzieję, że w przyszłym roku uda się pokonać także 10,20 – mówił cytowany przez portal PZLA.pl Dominik Kopeć.
Co ciekawe, 23-latek nigdy nie był w innym klubie niż Agros. – Przyszedł do nas jeszcze w podstawówce. Wtedy zaczął też trenować pod okiem Andrzeja Gdańskiego – mówi Konrad Firek, prezes klubu z Zamościa. – Dominik systematycznie robi postępy, ale miniony sezon był najlepszym w jego karierze. Najbardziej cieszą te medale i tytuły mistrza Polski. Jeżeli dalej będzie robił postępy w tym tempie, to naprawdę stanie się jednym z najlepszych sprinterów – zapewnia prezes Firek. I dodaje, że na horyzoncie są już igrzyska olimpijskie w Tokio. – To musi być cel Dominika, jeżeli nie indywidualnie, to w sztafecie. Wierzę jednak, że stać go na zakwalifikowanie się do tej imprezy także indywidualnie.