FOT. MACIEJ KACZANOWSKI
Start Lublin grał przez trzy kwarty bardzo dobrze, ale zawalił ostatnie dziesięć minut i zasłużenie przegrał z King Wilki Morskie Szczecin
Swoiste deja vu przeżyli kibice Startu Lublin, którzy odwiedzili w sobotę halę Globus, aby obejrzeć mecz „czerwono-czarnych” z King Wilki Morskie Szczecin. Podopieczni Pawła Turkiewicza ponownie grali nieźle przez trzy kwarty. Świetnie prezentowali się zwłaszcza na obwodzie, gdzie dobrze czuli się Rob Poole, Nick Kellogg i Grzegorz Małecki. W ogóle w całym meczu lublinianie trafili aż trzynaście rzutów za trzy punkty.
W ostatniej kwarcie w grze Startu pojawiły się stałe błędy – proste straty, niecelne rzuty. Dodatkowo lublinianie przegrywali walkę w strefie podkoszowej. Szczecinianie nie mieli litości i wykorzystywali każdy błąd rywali. Piorunująca w ich wykonaniu była zwłaszcza końcówka, dzięki której goście zapewnili sobie zwycięstwo.
– Zabrakło nam doświadczenia. Wielka szkoda tej porażki, zwłaszcza, że cały mecz graliśmy na dobrej skuteczności. Ten mecz pokazał jednak, że każdy przeciwnik jest w naszym zasięgu – powiedział Paweł Turkiewicz, opiekun Startu. – To był kolejny mecz, w którym graliśmy nierówno. W ostatniej kwarcie powtórzyły się błędy z poprzednich spotkań. Co będzie z nami dalej? Przede wszystkim, trzeba dalej dobrze trenować – dodał Grzegorz Małecki, obrońca lublinian.
Start Lublin – King Wilki Morskie Szczecin 72:82 (18:14, 19:18, 16:22, 19:28)
Start: Poole 17 (3x3), Kellogg 15 (3x3), Małecki 15 (3x3), Salamonik 9 (1x3), Czumakow 5 (1x3) oraz Grzeliński 7 (2x3), Trojan 4, Jackson 0, Ciechociński 0.
Wilki Morskie: Majewski 13 (3x3), Gaines 12 (2x3), Nikolić 9, Lucious 8, Michał Nowakowski 7 (1x3) oraz Kikowski 20 (3x3), Marcin Nowakowski 7, Leończyk 6, Aiken 0, Majcherek 0.
Sędziowali: Zapolski, Koralewski i Wierzman. Widzów: 1500.