Po dobrej postawie w półfinale mistrzostw Polski z Orlen Wisłą Płock Azoty Puławy szykują się do ostatniego etapu kończącego się sezonu
Zgodnie z przewidywaniami puławianie, podobnie jak Pogoń Szczecin, przegrali batalię o występ w wielkim finale. W nim, po raz kolejny, dojdzie do świętej wojny, w której zmierzą się aktualny mistrz Vive Tauron Kielce i wicemistrz z Płocka. Dotychczasowe wyniki wskazują jako faworyta zespół ze stolicy województwa świętokrzyskiego.
Kibiców w Puławach i regionie interesować będzie wyłącznie tzw. mały finał. W nim Azoty zagrają z Pogonią. Po dobrym występie w konfrontacji z „Nafciarzami” podopieczni trenera Ryszarda Skutnika solidnie podbudowali się zarówno pod względem sportowym, jak i psychicznym. W żadnym wypadku, mimo że puławianie przegrali w trzech spotkaniach, nie muszą wstydzić się swojego występu. Porażki były nieznaczne (18:24, w Płocku oraz 29:31 w Puławach), zaś zwyciężało przede wszystkim doświadczenie. A to było po stronie Orlen Wisły. – Szczególnie w spotkaniu numer dwa i trzy postraszyliśmy jednego z faworytów rozgrywek. Podjęliśmy wyzwanie i stoczyliśmy równorzędną walką – mówi reprezentacyjny rozgrywający Piotr Masłowski.
Popularny „Masło” jest jednym z graczy, który powrócił do zespołu z Puław po kontuzji. Wszystko wskazuje na to, że do walki o trzecie miejsce w kraju, powinni powrócić nieobecni ostatnio rozgrywający Nikola Prce i obrotowy Paweł Grzelak. – Jeśli te prognozy by się sprawdziły, powinniśmy być jeszcze mocniejsi – przyznaje inny Przemysław Krajewski. Reprezentacyjny skrzydłowy błysnął skutecznością rzutową i w trzecim spotkaniu zdobył aż 15 bramek. Takie osiągnięcie rzadko się zdarza. – Tylko dwie bramki zdobyłem z rzutów karnych, resztę z gry – cieszy się szczypiornista.
Takiej Krajewskiego oczekujemy w najbliższy poniedziałek i wtorek. Wówczas rozegrane zostaną w Szczecinie dwa pierwsze spotkania o brązowy medal (oba o godzinie 18). Dla Azotów będzie to trzecie z rzędu podejście pod podium. Rok temu przegrali brąz z Górnikiem Zabrze, dwa lata temu – po pięciomeczowym starciu z MMTS Kwidzyn. Kilka lat wcześniej pogromcą wiślaków była drużyna z Płocka. – Do trzech razy szuka – mówi Krajewski.
Z przebiegu całego sezonu Azoty zrobiły największy postęp. Z zajmowanego na początku odległego dziewiątego miejsca w tabeli przesunęły się aż na szóstą lokatę. – Jeśli nie w tym roku, to kiedy mamy zdobyć historyczny, pierwszy dla Azotów i naszego miasta medal MP. Bardzo chciałbym, aby na ścianie, obok wywalczonego w styczniu brązowego krążka z mistrzostw świata w Katarze, zawisł kolejny brąz, tym razem z krajowych rozgrywek – snuje plany „Krajek”.