W meczu rozegranym awansem Azoty Puławy przegrały w Kielcach z mistrzem Polski PGE Vive 29:41. Przez osiem minut drugiej połowy puławianie nie rzucili bramki tracąc aż…13
Powodem przyspieszenia ligowe kalendarza są występy obu zespołów w europejskich pucharach. Puławianie w sobotę rozegrają spotkanie ostatniej kolejki w grupie D Pucharu EHF z Fraikin BM. Granollers. Z kolei kielczan czeka w Wielkanoc wyjazd na rewanż w 1/8 finału Ligi Mistrzów z Rhein-Leckar Loewen. Azotom przyszło mierzyć się z faworytem ligowych rozgrywek w Polsce
I jak przystało na obrońcę mistrzowskiej korony gospodarze od początku narzucili swój styl. Akcje gości próbował rozbijać skrzydłowy Mateusz Jachlewski, który przy systemie 5-1 był najbardziej wysuniętym ogniwem w formacji obronnej mistrza. Z bardzo dobrej strony prezentował się w kieleckiej bramce doświadczony Sławomir Szmal. Popularny Kasa odbijał rzuty Pawła Podsiadły, Patryka Kuchczyńskiego, Witalija Titowa. Z kolei po drugiej stronie boiska wiele razy udanie interweniował Wadim Bogdanow. Rosjanin wychodził obronną ręką nawet z sytuacji sam na sam. Mimo to pierwsza odsłona toczyła się pod dyktando gospodarzy. W 11 minucie Karol Bielecki trafił na 7:3, chwilę później podwyższył z rzutu karnego na 8:4. Nic dziwnego, że już po kwadransie gry szkoleniowiec przyjezdnych Daniel Waszkiewicz musiał wykorzystać drugą przerwę w grze. – Panowie, rzucajmy bramki z pozycji, które sobie wypracowujemy – grzmiał opiekun Azotów. Skuteczność nie była we wtorek mocną stroną brązowych medalistów Polski.
W drugiej połowie Azoty trzymały się tylko przez kwadrans. W 46 min starszy z braci Jureckich grający w spotkaniu w barwach puławskiej drużyny Bartosz rzucił 24. gola dla swojego zespołu. Wówczas puławianie przegrywali 24:29. Od tego momentu gospodarze włączyli szósty bieg i zaczęli punktować przyjezdnych. W 49 min Alex Dujszebajew trafił na 32:24. Chwilę później Blaż Janc podwyższył na 35:24, zaś w 54 min Mariusz Jurkiewicz zdobył dla mistrza Polski 37. bramę. Tym samym przewaga PGE Vive wynosiła już 13 goli (37:24). Dość powiedzieć, że przez osiem minut puławianie nie zdobyli bramki, przegrywając ten fragment aż 0:13.
Ostatecznie spotkanie zakończyło się wysokim zwycięstwem gospodarzy 41:29. Niepokojący, w kontekście zbliżającej się decydującej rozgrywki w lidze i Pucharze Polski jest uraz ręki Tomasza Kasprzaka, którego nabawił się w drugiej połowie. Obrotowy Azotów został odwieziony do szpitala.
PGE Vive Kielce – Azoty Puławy 41:29 (19:12)
PGE Vive: Szmal, Wałach – M. Jurecki 3, Dujszebajew 4, Kus, Aguinagalde 2, Bielecki 5, Jachlewski 6, Strlek 4, Janc 7, Lijewski 3, Jurkiewicz 2, Zorman, Mamić, Bombac, Djukić 5.
Azoty: Bogdanow, Koszowy – Kuchczyński 1, Orzechowski, Podsiadło 3, Skrabania 1, Panić 1, Grzelak, Titow 4, Kowalczyk 3, Kasprzak 2, B. Jurecki 2, Ostrouszko 2, Prce 5, Gumiński 1, Seroka 4.
W drugim meczu: Górnik Zabrze – Spójnia Gdynia 34:20 (16:8).
Fot. Grzegorz Sierocki/KS Azoty Puławy
Bartosz Jurecki musiał uznać wyższość brata Michała