Wszyscy spodziewali się, że runda wiosenna dostarczy wielkich emocji i do ostatnich kolejek Hetman będzie walczył z Chełmianką o awans. Tymczasem po trzech seriach gier zamościanie stracili pozycję wicelidera na rzecz Górnika II Łęczna
Słaby start rundy rewanżowej spowodował, że do dymisji podał się cały sztab szkoleniowy Hetmana z trenerem Krzysztofem Rysakiem na czele. W minioną sobotę ze stadionu OSiR trzy punkty wywiozła Tomasovia, która niespodziewanie wygrała 2:1 – Mieliśmy dużą przewagę, ale liczy się to, co w sieci. Skuteczniejsi byli goście, a my musimy się pogodzić z porażką – mówił trener Rysak.
W poniedziałek działacze mieli zdecydować, czy w drużynie zajdą jakieś zmiany. – Odroczyliśmy decyzję bez jakiegoś konkretnego terminu – mówi Mirosław Kędrak, prezes klubu z Zamościa. – Wszystko będzie teraz zależało od dalszej postawy drużyny na treningach i w meczach ligowych. Myślę, że najpóźniej do świąt wszystko powinno być jasne. Nie wykluczamy jednak, że jeżeli wyniki się poprawią, to sztab szkoleniowy pozostanie bez zmian.
Drużyna Artura Bożyka już teraz odskoczyła od najgroźniejszego rywala na siedem punktów. A jeżeli wygra zaległe spotkanie z Polesiem Kock, to dystans między obiema ekipami powiększy się do 10 punktów. – Nie myślimy o tym. Skupiamy się na sobie i każdy kolejnym przeciwniku. Do rozegrania jest jeszcze mnóstwo spotkań – przekonuje trener Bożyk.
W przerwie zimowej do Hetmana przeniosło się kilku graczy z przeszłością w zdecydowanie wyższych ligach niż czwarta. Filip Drozd jeszcze w poprzednim sezonie był najlepszym strzelcem Motoru Lublin. Przemysław Kanarek ma za sobą chociażby występy w drugoligowej Wiśle Puławy. – Jesteśmy bardzo zaskoczeni początkiem roku w wykonaniu zespołu, bo wydaje nam się, że solidnie wzmocniliśmy skład – mówi prezes Kędrak. I dodaje, że sytuacja zrobiła się bardzo trudna. – Realnie patrząc to już chyba tylko cud może nas uratować. Chełmianka musiałaby zgubić bardzo dużo punktów.
Rafał Turczyn i spółka w tym roku nie muszą jednak awansować za wszelką cenę – Daliśmy sobie na to dwa lata. Chcemy powoli budować drużynę, ja osobiście jestem przeciwnikiem gwałtownych zmian. Potrzebujemy spokoju i może strata do Chełmianki spowoduje, że ciśnienie zejdzie z drużyny i zaczną grać swoje. Chyba balonik został napompowany trochę niepotrzebnie, ale wyniki na półmetku sezonu były dobre – przekonuje szef klubu z Zamościa.