POM Iskra Piotrowice zagra na czwartym froncie. Aż sześć zespołów spada do A klasy
W lubelskiej klasie okręgowej już dawno nie było tak pasjonującego sezonu. Spory wpływ na to miała reforma lig, która sprawiła, że zacięta walka była zarówno na górze, jak i na dole tabeli.
W walce o awans od samego początku sezonu liczyły się praktycznie cztery zespoły – POM Iskra Piotrowice, Wisła II Puławy, Stal Poniatowa i Piaskovia Piaski. Początkowo faworytem wydawała się być Stal Poniatowa, która imponowała liczbą zwycięstw oraz rozmachem akcji ofensywnych. Końcówka rundy jesiennej jednak wyraźnie jej nie wyszła, a ekipa Konrada Gołębiowskiego przegrała m.in. z LKS Wierzchowiska.
Słabszą dyspozycję rywala wykorzystała Piaskovia Piaski, która wyprzedziła Stal i spędziła zimę na fotelu lidera. Wiosną jednak ekipa Sławomira Pasierbika nie wytrzymała ciążącej na niej presji i dość szybko odpadła z walki o awans. Następnym zespołem, który przestał liczyć się w wyścigu o promocję, były rezerwy Wisły, które swoje szanse pogrzebały w bezpośrednim starciu z POM Iskra Piotrowice. Podopieczni Michała Walendziaka w 28 kolejce przegrali na wyjeździe 0:1. Na placu boju pozostawała wówczas jeszcze Stal i POM. Piłkarze z Piotrowic mieli dwa punkty przewagi nad swoimi najgroźniejszymi rywalami i tego zapasu nie roztrwonili – pokonali Wierzchowiska oraz Orły Kazimierz i zapewniły sobie awans.
Stal w ostatniej kolejce nawet nie dała sobie szansy i przegrała z Ruchem Ryki, co w efekcie zepchnęło ją na trzecie miejsce. Na finiszu rozgrywek na drugie miejsce wskoczyła Piaskovia, która wygrała pięć ostatnich spotkań. Niestety, ten zryw nic nie dał ekipie Sławomira Pasierbika, której do POM-u zabrakło pięciu punktów. – Wygrał zespół, który grał najładniejszą piłkę. Przed rozpoczęciem sezonu chcieliśmy awansować. Niestety, okazało się, że zabrakło nam skuteczności. Żałuję zwłaszcza straty punktów w Wilkołazie. Przeważaliśmy przez cały mecz, ale bezbramkowo zremisowaliśmy – komentuje Robert Kozak, kierownik Stali.
Nieco szybciej wykrystalizowała się sytuacja na dole tabeli. Już runda jesienna pokazała, że z myślą o spadku powinny oswajać się ekipy Wierzchowisk, Orłów i Tęczy Bełżyce. Wiosna potwierdziła tę tezę, chociaż trzeba przyznać, że gracze z Kazimierza Dolnego bardzo dzielnie walczyli o uniknięcie degradacji. Do tej trójki dołączyły jeszcze ekipy Płomienia Trzydnik Duży, Iskry Krzemień i Tajfunu Ostrów Lubelski. Sporą niespodzianką jest zwłaszcza spadek tej ostatniej drużyny, która jeszcze w przerwie zimowej plasowała się na dziewiątym miejscu. W zimie jednak z drużyny odeszło kilku piłkarzy, a ci, co pozostali, nie byli w stanie udźwignąć na swoich barkach ciężaru odpowiedzialności.
– Zawsze w Ostrowie Lubelskim była armia zaciężna. Teraz postawiliśmy na swoich zawodników i to nas zgubiło. Młodzi nie wytrzymali presji. Poza tym, kiedy im coś nie wychodzi, to się poddają. Oni nie mają tych charakterów, co ludzie kilkanaście lat temu. Pamiętajmy również, że w okręgówce mieliśmy o dziesięć tysięcy mniejszy budżet niż na A klasie – tłumaczy Antoni Kamiński, kierownik Tajfunu.
W miejsce spadkowiczów prawo gry w okręgówce uzyskali zwycięzcy czterech grup A-klasy: Stok Zakrzówek, KS Góra Puławska, Tur Milejów i Sygnał Lublin. Stawkę uzupełnią jeszcze spadkowicze z czwartej ligi – Opolanin Opole Lubelskie, Janowianka Janów Podlaski i Orion Niedrzwica Duża.