Jego stawką będzie utrzymanie w II lidze, a taki cel został postawiony przed zespołem i trenerem Piotrem Majem.
Nadzieja na wcześniejsze rozstrzygnie w lidze była przed ostatnią serią gier, w której „żółto-niebiescy” zmierzyli się na wyjeździe z SMS Neobusem Niebylec. Avii, mimo że dzielnie walczyła, nie udało się wrócić z punktami – przegrała 1:3. – Zabrakło nam bardzo niewiele. Od trzeciego, wygranego przez nas seta, mieliśmy mecz pod kontrolą. Ważna była czwarta partia, którą przegraliśmy na przewagi 27:29. Szkoda, bo była duża szansa najpierw doprowadzić do tie-breaka i wygrania meczu – ubolewa świdnicki szkoleniowiec.
Humorów świdniczanom nie poprawił sąsiad zza miedzy LKPS Pszczółka Lublin. Podopieczni trenera Sławomira Czarneckiego zmierzyli się na swoim parkiecie z PZL Sędziszów, który rywalizuje z Avią o pozostanie w lidze. Lublinianie nie spisali się najlepiej, oddając dwa ważne punkty przeciwnikowi (porażka LKPS 2:3).
O utrzymaniem w szóstej grupie II ligi rywalizują wciąż cztery zespoły. Najwyżej w klasyfikacji jest AKS V LO Rzeszów (7 pozycja i 13 punktów), następnie Avia (8 i 12 pkt), PZL Sędziszów (9 i 12 pkt) oraz Wisłok Strzyżów (10 i 10 pkt). Pozostanie, bez dodatkowych spotkań w play-out, zapewnią zainteresowanym siódme i ósme miejsce. Dwie ostatnie skazują na walkę o utrzymanie (do trzech wygranych meczów). Gospodarzem dwóch pierwszych spotkań będzie zespół, który zakończy fazę zasadniczą na miejscu 9. – Nie chcemy dodatkowego stresu. Po co narażać się również na kolejne wydatki, związane z występem w play-out – mówi trener Maj.
Dlatego „żółto-niebiescy” będą musieli zaprezentować na parkiecie w hali Szkoły Podstawowej nr 7 w Świdniku siatkówkę w najlepszym wykonaniu. – Nie możemy oglądać się na nikogo. I mimo że PZL Sędziszów i Wisłok grają z drużynami z którymi nie powinni wygrać czyli odpowiednio z Karpatami Krosno i Błękitnymi Ropczyce, to jest to ostatnia i najważniejsza kolejka i wyniki mogą być różne. Musimy wygrać z LKPS. Tylko tak opuścimy strefą spadkową – mówi kapitan Avii rozgrywający Bartłomiej Misztal. – Liczymy tylko na siebie – dodaje trener Maj.