FOT. MACIEJ KACZANOWSKI
Wisła Puławy nadal nie może przeboleć pechowej porażki z Olimpią Zambrów. Gospodarze ulegli niżej notowanemu rywalowi 1:2 i spadli na trzecie miejsce w tabeli
Już na początku spotkania dobrą szansę miał Mateusz Olszak, ale z bliska huknął nad bramką. W 38 minucie ten sam zawodnik wpadł w pole karne i chociaż miał „na plecach” jednego rywala, to uderzył całkiem nieźle, niestety trafił w słupek. W 45 minucie Dominik Lemanek raczej dośrodkowywał w pole karne, ale wyszedł z tego świetny strzał, bo Nazar Penkowec dostał piłkę za kołnierz.
– Pytaliśmy nawet zawodnika rywali, czy chciał uderzać w tej sytuacji, przyznawał, że to był raczej centrostrzał. Mieliśmy sporego pecha, ale jesteśmy sobie sami winni. Ja mogłem przed przerwą zdobyć dwa gole, dlatego ciągle bardzo żałujemy straconych punktów – mówi Mateusz Olszak.
Po przerwie do wyrównania doprowadził Michał Budzyński. Ten sam gracz później zawinił jednak przy drugiej bramce dla rywali i ostatecznie w Puławach doszło do olbrzymiej niespodzianki. – Musieliśmy zmienić nieco system gry, można go nazwać taktyką 3-6-1. Brakowało nam wykonawców i stąd zmiany. Kontuzjowany jest Konrad Nowak, a Jarosław Niezgoda wrócił z kadry z urazem pachwiny. Z drugiej strony na treningach ćwiczymy non stop dośrodkowania i sytuacje jeden na jeden. Zawodnicy powinni wyrobić już u siebie automatyzm. Ciągle jednak tego brakuje. Rywal zagrał bardzo zdyscyplinowanie i gratulacje dla Olimpii – ocenia Bohdan Bławacki, szkoleniowiec „Dumy Powiśla”.
– Powinniśmy zdobyć przynajmniej jedno „oczko”. Czasami zdarzają się jednak takie mecze. Nam szczęście zupełnie nie dopisało, więcej mieli go goście – przyznaje Olszak, który w tym sezonie ma na koncie cztery trafienia. Co ciekawe trzy z nich zaliczył wchodząc z ławki. – To nie ma dla mnie większego znaczenia. W meczu z Olimpią udało mi się dojść do kilku sytuacji, niestety zabrakło skuteczności. Musimy szybko zapomnieć o ostatnim spotkaniu i skupić się na kolejnym rywalu – dodaje popularny „Oli”.
A w najbliższą sobotę na stadion MOSiR, przy ul. Hauke Bossaka przyjedzie siódmy w tabeli II ligi GKS Tychy. Od kilku tygodni ta drużyna gra w kratkę i wygrane przeplata porażkami. W miniony weekend była nieznaczna przegrana z liderem tabeli, Stalą Mielec 0:1. Nowak na pewno nie będzie mógł jeszcze zagrać, pod znakiem zapytania stoi występ Niezgody. Najlepszy snajper Wisły niby ćwiczy z zespołem, ale nie na sto procent. Na szczęście jest jeszcze trochę czasu do kolejnych zawodów.