Polscy siatkarze zainaugurowali Mistrzostwa Świata we Włoszech i w Bułgarii zwycięstwem z reprezentacją Kuby. Pojedynek w Warnie nie był jednak spokojnym spacerkiem. Podopieczni Vitala Heynena oddali rywalom jednego seta.
Biało-czerwoni bardzo dobrze rozpoczęli to spotkanie – po trzech akacjach prowadzili 3:0. Kubańczycy długo szukali dogodnej okazji i w końcu dopięli swego. Nie dawali sobie jednak rady z obroną mocnych ataków Polaków. Do przerwy technicznej to właśnie obrońcy tytułu wygrywali 8:3. Pewnym punktem w składzie Vitala Heynena, przynajmniej początkowo, był Michał Kubiak, który nie wstrzymywał ręki w ataku. Bez zarzutów grał też polski blok. Biało-czerwoni imponowali spokojem i wyrachowaniem, a ich przewaga stopniowo rosła – na drugą przerwę techniczną schodzili z prowadzeniem 16:8. Niewiele dobrego można było za to powiedzieć Kubańczykach. W ich grze szwankowało w zasadzie wszystko, zaczynając od niedokładnego przyjęcia. Zespół z Ameryki Północnej zaczął się budzić dopiero w końcówce pierwszego seta. Na odrabianie strat było jednak zdecydowanie zbyt późno – Polacy wygrali 25:18.
Kubańczycy liczyli na to, że „odpali” najmocniejsza broń w ich arsenale, czyli zagrywka. Serwisy Miguela Davida Gutierreza sprawiły Polakom sporo problemów na początku drugiej partii. Do stanu 4:4 rywalizacja była wyrównana. Biało-czerwoni wykaraskali się jednak z kłopotliwej sytuacji i na przerwę techniczną schodzili przy prowadzeniu 8:4. Po kilku minutach solidnej walki scenariusz z poprzedniego seta się powtórzył – obrońcy tytułu pewnie budowali przewagę, a Kubańczycy popełniali błąd za błędem. Przed drugą przerwą techniczną skorzystali na tym, że piłka była po ich stronie i nieco podgonili rywali. Ciągle jednak lepsi byli Polacy, a prowadzenie 16:12 było tego najlepszym dowodem. Iskrą, która wznieciła nieco ognia w grze reprezentacji Kuby, były ataki Javiera Octavio Concepcion. Zawodnikom w niebieskich strojach udało się zniwelować straty do dwóch punktów. Zgubiły ich jednak własne błędy, które bezwzględnie wykorzystali biało-czerwoni. Drugiego seta wygrali 25:19.
Dosyć niespodziewanie trzecią odsłonę spotkania od prowadzenia 3:0 rozpoczęli Kubańczycy. Polakom dopisało szczęście i po przypadkowej obronie przedłużyli swoją szansę na skończenie akcji zdobyciem pierwszego punktu. Tak też się stało, a już po chwili po ataku Artura Szalpuka był remis po 3. Biało-czerwonym zabrakło jednak regularności – szybko wypracowali sobie trzypunktową przewagę i równie szybko ją stracili. Po raz pierwszym w tym meczu to Kubańczycy schodzili na przerwę techniczną, wygrywając 8:7. Polacy wpadli w dołek i nie potrafili się z niego wydostać. Vital Heynen interweniował przy stanie 11:12, przywołując swoich graczy do siebie. Można powiedzieć, że biało-czerwoni złożyli hołd pewnej tradycji – po dwóch spokojnie wygranych setach, przyszedł czas na festiwal błędów. Uporządkowali jednak swoją grę na tyle, że prowadzili 16:15 na przerwie technicznej. Kubańczycy, których dyspozycja mocno falowała, napsuli sporo krwi Polakom. Marlon Yang Herrera dał im prowadzenie 18:16, a niedługo potem drużyna z Ameryki Północnej wygrywała już 20:17. Ponownie „czas” wziął Vital Heynen, ale nic to nie dało. Kubańczycy nie wstrzymywali ręki na zagrywce i ze skrzydeł, co zapewniło im zwycięstwo 25:21.
Polacy dali się w ciągnąć w siłową grę, a na to właśnie liczyli ich młodzi rywale. Zupełnie zatracili swobodę i gubili się często w najprostszych sytuacjach. I obrona i atak zawodziły na całej linii – na przerwie technicznej biało-czerwoni tracili już cztery punkty. Role musiały się w końcu odwrócić. Bardzo dobrze na zagrywce spisał się Fabian Drzyzga, który nieprzyjemnymi flotami gnębił kubańskich przyjmujących. Od stanu 6:9 zrobiło się po 9. Biało-czerwoni złapali wiatr w żagle – mocne ataki przeplatali skutecznymi blokami. Trener Kubańczyków Niclas Ernesto Vives przerwał grę, kiedy jego podopieczni przegrywali 10:12. Mocno się jednak rozczarował, bo jego zawodnicy tracili kolejne punkty. Znakomita seria dała Polakom prowadzenie 16:10 na drugiej przerwie technicznej. Swoje dołożyli też siatkarze z Kuby, którzy seryjnie popełniali błędy. Ostatni punkt w tym meczu zdobył Damian Schulz – obrońcy tytułu wygrali 25:14 oraz 3:1 w setach.