W meczu o "sześć” punktów Motor tylko zremisował z Odrą Opole
Sobotnie spotkanie miało dla gospodarzy spore znaczenie. "Motorowcy” tracili do Odry dwa punkty i w przypadku wygranej nie dość, że przeskoczyliby rywali w tabeli, to dodatkowo zyskaliby 7 "oczek” przewagi nad strefą spadkową. Boisko zweryfikowało jednak przedmeczowe gdybanie.
Od samego początku na murawie stadionu przy Al. Zygmuntowskich wiało nudą. Pierwsza połowa przypominała bardziej sparing bez znaczenia niż spotkanie ważne dla układu dolnych rejonów tabeli. Lepsze wrażenie w początkowych fragmentach sprawiali przyjezdni. Gracze holenderskiego szkoleniowca Roba Delahaije przede wszystkim dłużej utrzymywali się przy piłce. Miejscowi byli za to dziwnie ospali i mieli problemy z wymienieniem choćby kilku podań. Warte uwagi sytuacje z pierwszej odsłony można było policzyć na palcach jednej ręki. W 12 min tuż nad poprzeczką strzelał przechodzący pełny chrzest bojowy 19-letni Rafał Król.
10 min później prosto w golkipera Odry uderzał Piotr Kamiński. W 32 min Daniel Koczon przegrał pojedynek biegowy z Marcinem Feciem, a tuż przed zejściem do szatni najlepszy strzelec Motoru próbował szczęścia z ostrego kąta, ale i ta próba okazała się nieskuteczna. Goście na dobrą sprawę tylko raz sprawdzili wysoką ostatnio formę Przemysława Mierzwy. W 38 min Marcel Surowiak uderzył z dystansu, ale Mierzwa był na posterunku.
Druga połowa rozpoczęła się od mocnego uderzenia. Najpierw po dośrodkowaniu Marcina Syroki o mały włos nie powtórzyła się sytuacja ze starcia z GKS Jastrzębie, kiedy to potężnym wolejem do siatki trafił Dawid Ptaszyński. Tym razem gol jednak nie padł. Chwilę później "pazurki” pokazali przyjezdni. Madrin Piegzik w 47 min "pokręcił” na lewej stronie lubelskimi defensorami, a 60 s później dograł do Tomasza Copika, który idealnie przymierzył z 16 m i Mierzwa musiał wyciągać piłkę z siatki.
Stracona bramka podziałała na zawodników Kuźmy jak płachta na byka. Gospodarze rzucili się do odrabiania strat i już w 54 min ich starania przyniosły pozytywny skutek. Po wrzutce Syroki wyrównał...Błażej Karasiak wyręczając "Motorowców” efektowną główką.
Od tego momentu lublinianie przejęli inicjatywę i szybko próbowali pójść za ciosem. W wielu sytuacjach brakowało jednak zimnej krwi. Po godzinie gry zagotowało się pod bramką opolan, a ze strzałem zbyt długo zwlekał Koczon. W 68 min Kamil Stachyra przyjął piłkę w szesnastce rywali, ale strzelił wysoko nad bramką. Na niecały kwadrans przed ostatnim gwizdkiem Copik niemal skopiował wyczyn Karasiaka, bo mało brakowało, a i on zaskoczyłby swojego golkipera.
Na nic zdała się też seria czterech rzutów rożnych. Dośrodkowania Syroki z biegiem czasu były coraz słabsze. Piłka meczowa nieomal była po stronie Odry. Kiepsko spisujący się w całym meczu Filipe przedarł się na połowę Motoru, po czym odegrał na prawą stronę, piłkę przepuścił jednak Marcin Józefowicz, a dopadł do niej Piegzik i uderzył po "długim” rogu. Mierzwa znowu pokazał klasę - sparował futbolówkę na rzut rożny.
Do końca wynik nie uległ już zmianie. Lublinianie musieli się pogodzić ze stratą dwóch "oczek”, a Odra może się już powoli tytułować się mistrzem remisów. Gracze z Opola podzielili się punktami z czwartym kolejnym rywalem.
BRAMKI
0:1 - Copik (48), 1:1 - Karasiak (54-samobójczy).
SKŁADY
Odra: Feć - Filipe, Ganowicz, Karasiak, Surowiak - Tracz (80 Gajdzik), Copik, Konopelsky, Piegzik - Józefowicz (90 Stępień), Pontus (62 Enyiannaya)
Motor: Mierzwa - Syroka, Ptaszyński, Płotka, Kowalczyk (64 Maciejewski) - Król, Żmuda, Maziarz (71 Popławski) - Kołodziejski (58 Stachyra), Koczon, Kamiński
Żółte kartki: Płotka, Kowalczyk (Motor), Piegzik (Odra).
Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków). Widzów - 2,5 tys.