Nasze województwo będzie miało jednego przedstawiciela w Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie. To Monika Skinder. Zawodniczka MULKS Grupa Oscar Tomaszów Lubelski na medal raczej nie ma szans, ale miejsce w pierwszej dziesiątce jest już jak najbardziej realne.
To, że w województwie lubelskim udało się wychować zawodniczkę, która należy do szeroko rozumianej czołówki światowej w biegach narciarskich jest ewenementem. Tak się jednak szczęśliwie złożyło, że Skinder trafiła na wspaniały czas w historii Tomaszowa Lubelskiego, gdzie grupa fanatyków rozwinęła miejscowy ośrodek w Siwej Dolinie do rangi jednego z najlepszych centrów narciarskich w Polsce. I nagle okazało się, że MULKS Grupa Oscar Tomaszów Lubelski też może być czołowym klubem w kraju, chociaż miejscowi działacze nie mają do dyspozycji tylu śnieżnych dni, co ich koledzy w górach.
Chęci i sukcesy
– Na rynku funkcjonujemy już od ponad 20 lat. Sam zresztą zakładałem ten klub. Zaczęło się od tego, że miałem pomagać trenerowi z Ukrainy, który miał do nas przyjechać. Ostatecznie on nie dojechał, a ja zostałem z tym sam. Miałem mnóstwo chęci, a z czasem pojawiły się pierwsze sukcesy. Na początku cieszyliśmy się miejsc w drugiej dziesiątce, a teraz momentami jesteśmy rozczarowani srebrnym medalem. Doświadczenie piłkarskie pomogło mi w treningu, bo korzystałem z niego w pracy szkoleniowej. Starałem się również wprowadzać nowatorskie metody, takie jak letnie treningi na wrotkach szybkich. Monika Skinder w tej dyscyplinie jeździła nawet na mistrzostwa Europy w Portugalii. Wrotki pozwalają nam rozpocząć bardzo wcześnie proces szkolenia. Cały czas staramy się też stworzyć jak najlepszą infrastrukturę do uprawiania narciarstwa biegowego. Zwieńczeniem tego jest fakt, że w strategii rozwoju województwa lubelskiego znalazł się ośrodek narciarstwa biegowego i sportów wrotkarskich w Tomaszowie Lubelskim – wspominał Waldemar Kołcun, trener, który oszlifował talent Moniki Skinder.
Mistrzostwa
Jej potencjał z olbrzymią siłą uwolnił się w minionym roku. W lutym sięgnęła po mistrzostwo świata juniorek w sprincie. Skinder w Vuokatti zaliczyła perfekcyjny występ. Oczywiście, była faworytką zmagań w mroźnej Finlandii – w końcu jako jedna z niewielu uczestniczek juniorskich zmagań w miarę regularnie punktowała w cyklu Pucharu Świata. Dźwiganie na swoich barkach olbrzymiej presji nigdy nie jest łatwe, ale Skinder pokazała, że jest zawodniczką odporną psychicznie.
Już w porannych kwalifikacjach wysłała środowisku sygnał, że jest bardzo mocna. Zajęła w nich czwarte miejsce. Później wszystko poszło według planu nakreślonego przez sztab szkoleniowy reprezentacji Polski. Kolejne biegi wyglądały w wykonaniu Skinder bliźniaczo podobnie. Zawodniczka MULKS Grupa Oscar świetnie startowała, a później wysokim tempem zamęczała kolejne rywalki.
W ćwierćfinale Polka była najlepsza, chociaż do końca naciskały ją Veronika Stepanova (Rosja) i Nadia Kaelin (Szwajcaria). Półfinał okazał się z kolei wewnętrzną sprawą Polek. Pewnie wygrała Skinder, a tuż za nią na metę wpadła Karolina Kaleta. Zawodniczka MULKS Grupa Oscar najważniejszy bieg w swojej karierze rozpoczęła bardzo mocno i już na pierwszym podbiegu zgubiła większość rywalek. Za jej plecami zdołały utrzymać się jedynie Moa Hansson i Karolina Kaleta.
Szwedka próbowała nawet zaatakować na jednym z zakrętów, ale Skinder mądrze przyblokowała swoją rywalkę. To nieco wytrąciło Szwedkę z rytmu, która od tej pory koncentrowała się przede wszystkim na obronie drugiego miejsca. Skinder natomiast wpadła jako pierwsza na finałową prostą i nie dała się wyprzedzić rywalkom. Po chwili utonęła w ramionach sztabu szkoleniowego.
– To był wspaniały występ. Monika inaugurowała mistrzostwa świata juniorów, bo w kwalifikacjach startowała z numerem pierwszym. Później wygrywała kolejne biegi i zakończyła rywalizację na pierwszym miejscu. W kolejnych biegach widać było, że odzyskała werwę po kryzysie, jaki dopadł ją w trakcie Tour de Ski. W Vuokatti pokazała charakter, zawziętość i walkę. Była bardzo zdeterminowana, aby osiągnąć sukces. Prowadziła swoje biegi od początku do końca, to był chyba efekt ubiegłorocznych doświadczeń z mistrzostw świata juniorek. Nie wystarczy być w dobrej formie, bo medale trzeba jeszcze zabrać do domu. Ona pojechała i wzięła, co jej się należało – podsumował sprint w Vuokatti Waldemar Kołcun.
Sześć lat
W kolejnych miesiącach potwierdzała swój talent sięgając m.in. po kolejny złoty medal mistrzostw Polski w sprincie. W tej specjalności w naszym kraju jest niepokonana już od 6 lat.
Teraz przed nią najważniejszy start w dotychczasowej karierze, czyli Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pekinie. Zawodniczka MULKS Grupa Oscar nastawia się przede wszystkim na dwa starty – sprint indywidualny oraz sprint drużynowy. Pierwszy odbędzie się już 8 lutego, a drugi 16 lutego.
– W sprincie indywidualnym już miejsce w najlepszej trzydziestce byłoby dużym sukcesem Moniki Skinder. W sprincie drużynowym znakomitym wynikiem byłoby uzyskanie miejsca w najlepszej ósemce. Będzie tam startować w parze z Izabelą Marcisz. Trzeba zaznaczyć, że w Igrzyskach Olimpijskich o sukces w Team Sprincie jest nieco łatwiej niż podczas zawodów Pucharu Świata – mówi Waldemar Kołcun. – Jest to spowodowane tym, że każdy kraj może wystawić tylko jeden zespół. Czołowa ósemka dla naszych zawodniczek byłaby bardzo wartościowym wynikiem, który byłby zauważony przez media, ale również zapewniłby im ministerialne stypendium.
Michał Jasiczek
W Pekinie nasz region będzie miał jeszcze jednego przedstawiciela. Będzie nim urodzony w Lublinie Michał Jasiczek, który wystartuje w narciarstwie alpejskim. 28-latek to najlepszy slalomista w naszym kraju. Jasiczek pierwsze lata życia spędzał jednak we Wrocławiu i Stanach Zjednoczonych, dokąd na pewien czas wyjechali jego rodzice – Dariusz i Hanna. Ojciec olimpijczyka jest biznesmenem ze sportową przeszłością. Był kiedyś zawodnikiem Śląska Wrocław w piłce ręcznej. Rodzina postanowiła wrócić z USA. Osiedliła się w Zakopanem, tam mieszka od 1998 roku. W przypadku Jasiczka olbrzymim sukcesem byłoby ukończenie slalomu w najlepszej 30. Udało mu się to w czasie Igrzysk Olimpijskich w Soczi w 2014 r., kiedy zajął 23 miejsce. Cztery lata później w Pjongczangu nie ukończył drugiego przejazdu, chociaż po pierwszym zajmował 30 pozycję. Slalom mężczyzn zaplanowany jest 16 lutego.