ROZMOWA Z Wiktorem Lampartem, żużlowcem Speed Car Motoru Lublin
- Rozdajesz autografy i pozujesz do zdjęć, czyli robisz się coraz sławniejszy. Oswajasz się już z tym?
– Nie wiem, czy to jest już sława. Jest dobrze na razie i tyle.
- W Drużynowych Mistrzostwach Polski Juniorów w Lublinie spisałeś się bardzo dobrze, byłeś liderem tego młodego zespołu. Jesteś zadowolony z tego, co pokazałeś?
– Jak najbardziej. W środę miałem 11 punktów, a w czwartek 12 punktów. Mojemu motorowi brakowało troszkę mocy, bo na trasie był zbyt wolny. Ale start miał dobry i chociaż tyle wiem, że to się dobrze sprawdziło.
- Jak oceniasz występy swoich młodszych kolegów – Kacpra Gosika i Miłosza Cichego, którzy dopiero co zdali egzamin na licencję żużlową?
– Myślę, że patrząc na ich wiek i że jest to ich początek, to radzą sobie w miarę przyzwoicie. Powinni jeszcze więcej jeździć na pit bike’ach (mini crossy – red.), popróbować trochę startów, żeby to lepiej wyglądało. Tak ogólnie, to fajnie, że wygrali jeden bieg 5:1. Było dobrze.
- Można powiedzieć, że jest to twój pierwszy pełny sezon, jeśli chodzi o starty ligowe, młodzieżowe i turnieje. Czy nie czujesz się tym trochę przemęczony?
– Dobrze się czuję, chociaż tych zawodów już trochę było. W czwartek były to 51. zawody. Cały czas się ścigam, nie ma w ogóle przerw. Nie mam czasu sobie, na przykład, pojechać na jakieś wakacje odpocząć, czy nawet pojechać na motor do lasu, na enduro. Ale dobrze się z tym czuję, będę jeździł, bo sprawia mi to przyjemność. Po sezonie sobie trochę odpocznę.
- Gratuluję ci zdobycia złotego medalu Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów. Zdążyłeś się już nacieszyć tym sukcesem?
– Jeszcze tego jakoś nie celebrowałem, bo nie było na to czasu. Zaraz po zawodach jechałem 1000 kilometrów do Gniezna. Później znowu musiałem wsiąść na motocykl, jeden dzień przerwy i kolejne zawody. Także na razie nie mam raczej czasu na celebrowanie takich rzeczy.
- Jesteś także rezerwowym na Grand Prix w Gorzowie (rozmawialiśmy przed tymi zawodami – red.). Rozmawiałem z twoim bratem Dawidem, który powiedział, że dla tak młodego zawodnika, to duże wyróżnienie. Czy ty też to tak odbierasz?
– Tak. Myślę, że to jest taka nagroda za w miarę dobry sezon. Cieszę się, że trener Rafał Dobrucki do mnie zadzwonił i powiedział, że mogę jechać w tym Grand Prix. Dla mnie to na pewno jest duży prestiż.
- Do końca półfinałów Drużynowych Mistrzostw Polski Juniorów pozostały wam dwie rundy: w Daugavpils i w Gnieźnie. Z jakim nastawieniem tam pojedziecie?
– Trzeba będzie robić same „trójki”, jakieś dwucyfrowe liczby. Trzeba po prostu jechać cały czas dobrze.