– Nie jestem zachwycony tym, co tu się działo w ostatnich miesiącach – przyznał minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski podczas wizyty w stadninie koni w Janowie Podlaskim. Pokłada jednak nadzieje w nowym prezesie Marku Gawliku. Wiadomo też, że strata finansowa stadniny za ubiegły rok będzie mniejsza niż w 2018 roku.
– Ostatnie miesiące w wydaniu prezesa Czochańskiego nie były odpowiednim nadzorem. Dlatego też m.in. tu nie pracuje – stwierdził w środę na konferencji prasowej minister rolnictwa.
Grzegorz Czochański pełni teraz kierownicze stanowisko w oddziale KOWR w Białymstoku. Stadniną kierował od marca 2018 roku. Po zwolnieniu w 2016 roku przez rząd PiS wieloletniego i doświadczonego szefa stadniny Marka Treli, przez ten fotel przewinęło się jeszcze kilku prezesów. – Ja bym ich nie zatrudniał. To nie były moje decyzje, nie mogę ich oceniać – nie ukrywa Ardanowski.
A od kwietnia tego roku zarządza tu Marek Gawlik. To on zwrócił się do fachowców z Puław o kontrolę dobrostanu zwierząt. – Nie stwierdziliśmy znaczących niedociągnięć w zakresie hodowlanym i zootechnicznym – mówił niedawno profesor Grzegorz Tomczyk z Państwowego Instytutu Badawczego w Puławach, który kierował grupą ekspertów. Ten przegląd odbył się 19 maja. Na jego podstawie powstał kilkunastostronicowy raport. – Kondycję zwierząt określamy jako dobrą – podkreśla Tomczyk. Ale tego samego dnia stadninę odwiedziły posłanki Koalicji Obywatelskiej Joanna Kluzik–Rostkowska oraz Dorota Niedziela. Ich relacja wskazywała na zaniedbania, dotyczące m.in. końskich kopyt.
We wtorek minister rolnictwa potwierdził, że poprzedni prezes dopuścił się pewnych uchybień. – Jakość paszy była kiepska, co przełożyło się na złe żywienie zwierząt. Zapleśniała pasza może bowiem zaszkodzić koniom i krowom – zaznacza Ardanowski. Obecnie, zwierzęta dostały już pełnowartościową paszę, którą dostarczyły państwowe spółki z innych regionów Polski. – Po to są te spółki, w sumie 40, nad którymi nadzór sprawuje KOWR, aby sobie pomagały – stwierdza szef resortu. Ale jego zdaniem, na słabszą kondycję zwierząt wpłynął tez opóźniony sezon pastwiskowy. – Pogoda na to wpłynęła, że konie później wyszły na pastwiska. A to zawsze poprawia ich wygląd – ocenia szef resortu. Poza tym, stadnina musi popracować nad jakością mleka, bo wskaźniki nie są zadowalające. – To jest czas naprawiania. Te działania powinny być dawno podjęte – uważa minister. Mowa również o remontach budynków, które mają wady konstrukcyjne. W ocenie ministerstwa należy także uporządkować kwestię wstępu na teren stadniny. – To nie jest Dworzec Centralny, że każdy może tu wejść.
Sytuację Janowa Podlaskiego od kilkudziesięciu lat śledzi Alina Sobieszak z branżowego „Araby Magazine”. We wtorek przysłuchiwała się konferencji. – Na szczęście pan minister miał odwagę powiedzieć, że to co się działo sukcesem nie było. Ale jeszcze wiele spraw wyjdzie w bilansie – uważa Sobieszak. – Kolejni prezesi dostali w spadku po Marku Treli to samo gospodarstwo, te same hektary, te same konie i krowy. I Trela zawsze potrafił utrzymać stadninę nawet na minimalnym plusie. A ci następni prezesi doprowadzili stadninę do upadku – uważa znawczyni i przypomina, że janowska stadnina to ponad 200 lat historii. – Jak feniks z popiołów podnosiła się. A dzisiaj nie ma wojny przecież, są tylko nieudolne rządy. Trzeba zrobić wszystko, aby te 200 lat pociągnąć dalej – dodaje Sobieszak. Obecnie, w stadninie hoduje się ponad 400 koni, prawie 600 krów i uprawia się 1700 hektarów użytków rolnych.
W czerwcu upublicznione będą też wyniki finansowe stadniny za ubiegły rok. – Już wstępnie wiemy, że strata będzie na poziomie ok. 900 tys. zł, wcale nie będą to miliony, jak sugerują niektórzy. Raporty mamy u siebie i takie są fakty – przekonuje Grzegorz Pięta dyrektor generalny Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa.
Przypomnijmy, że 2018 rok stadnina zamknęła ze stratą 3,2 mln zł. – Stadniny mają utrzymać rasę genetyczną, a to nie przynosi zysków – stwierdza Pięta. Poza tym, dyrektor przyznaje, że przez pandemię koronawirusa KOWR nie mógł dokonać bieżącej kontroli w stadninie. – Z KOWR-u odeszło sporo specjalistów odpowiedzialnych za hodowlę, a pozyskanie nowych fachowców jest trudne – nie ukrywa dyrektor.
We wtorek minister Jan Krzysztof Ardanowski uczestniczył w nadaniu imion dwóm źrebakom. Agades i Paita to nowi mieszkańcy stadniny. Otwarto również Izbę Pamięci. To jeden z pierwszym pomysłów nowego prezesa.