Rozmowa ze Stanisławem Żmijanem (PO), byłym posłem, wiceprzewodniczącym Zarządu Regionalnego Lubelskiego PO.
- Od ponad roku nie zasiada pan w sejmowych ławach. Jak z tej nieco innej perspektywy ocenia pan sytuację Platformy Obywatelskiej w kraju i regionie?
Sytuacja polityczna na scenie naszego regionu jest następstwem ostatnich wyborów. O ile zawiązanie koalicji w wyborach do Europarlamentu było dobrym rozwiązaniem, to w wyborach krajowych nie sprawdziło się. Czas to potwierdził również w naszym środowisku Platformy Obywatelskiej. Ale to etap zamknięty. Wnioski zostały wyciągnięte, o czym świadczy zmiana szefa partii. To była też niejako ocena kształtu list Koalicji Obywatelskiej w ostatnich wyborach do Sejmu i Senatu. Podzielam te oceny, bo w naszym okręgu wyborczym nie było wartości dodanej z obecności na naszych listach Riada Haidara.
- Ostatnio, poseł Riad Haidar ogłosił polityczny mariaż z Inicjatywą Polską
Dlatego postać obecnego posła Riada Haidara może być kłopotem dla bialskich struktur Platformy Obywatelskiej. On od początku mówił, że nie utożsamia się z Platformą, że nie interesuje go członkostwo, podkreślał, że nie należy oczekiwać od niego lojalności w tej sprawie. Gdyby został na swoich listach SLD, to elektorat lewicy z Białej Podlaskiej miałby swojego parlamentarzystę , bo Haidar zdobyłby mandat bez problemu. A on sam nie musiałby wykonywać tych piruetów politycznych, szukając dla siebie miejsca w lewicowej Inicjatywie Polskiej. Natomiast PO zachowałaby swój poprzedni stan posiadania. Z perspektywy mojej aktywności i 7 biur poselskich, które miałem wcześniej, byłoby to lepszym rozwiązaniem. Teraz, niestety elektorat PO ze znacznej części województwa, czyli z powiatów włodawskiego, parczewskiego i radzyńskiego, a także z miasta Międzyrzec Podlaski, ma utrudniony kontakt z parlamentarzystami, bo brakuje tam biur. Problem dostrzegam jeszcze gdzie indziej. W sejmowym wykazie współpracowników posła Haidara można znaleźć nazwisko Wojciecha Sosnowskiego, a więc szefa gabinetu prezydenta Litwiniuka.
- Czy to prawda, że pan osobiście zabiegał o biuro PO w Białej Podlaskiej?
Zgadza się, osobiście zabiegałem, by w Białej Podlaskiej otwarto biuro PO. Stało się to we wrześniu ,a więc prawie rok musiał minąć. Pomysł nie podobał się szefowi miejskich struktur PO, prezydentowi Michałowi Litwiniukowi, który tłumaczył, że jest w dobrych relacjach z posłem Haidarem i PO może korzystać z jego biura. Nie wyobrażałem sobie jednak, by po 18 latach to logo zniknęło z miasta. Również przez szacunek dla pracy wykonanej w regionie przez prof. Adama Wilczewskiego, z którym zakładaliśmy struktury PO w regionie.
- Pana zdaniem szkodliwe jest łączenie, jak w przypadku pana Michała Litwiniuka, urzędu prezydenta z funkcją szefa miejskich struktur PO. Dlaczego?
Po pierwsze ze względów oczywistych. Zarządzenie miastem różni się od zarządzania partią. Te aktywności się nie pokrywają. Poza tym, aby wygrać wybory, a taki jest nasz cel, musimy zmienić proporcje, które znalazły wyraz w ostatnich rozstrzygnięciach wyborczych. Otóż zwycięstwo w zachodniej części kraju wcale nie niweluje zbyt wysokiej przegranej na wschodzie Polski. Musimy te różnice naprawić. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że generalny trend jest taki, ze mamy tutaj mniej sprzyjający elektorat, ale gdy byłem przewodniczącym struktur regionalnych PO, to w 80 proc. gmin Lubelszczyzny mieliśmy swoje koła terenowe. Wtedy te wyniki były lepsze. A obecne wskaźniki świadczą o braku pracy w terenie. Dlatego, nie mam wątpliwości ze żaden prezydent miasta, który jest jednocześnie szefem struktury PO nie podejmie rozmów z elektoratem wiejskim. To nie dotyczy tylko naszego regionu. Zabiegam o to w centrali partii, aby to zmienić. W działalności partyjnej liczy się współpraca i budowanie drużyny, a nie trzymanie w jednej ręce berła prezydenta i lidera partii. To jest negatywne zjawisko.
- Gorąco jest w bialskiej radzie miasta. Uważa pan, że wyborcy mogą poczuć się oszukani?
Widziałem, że klub radnych prawicy złożył wniosek o odwołanie przewodniczącego rady. Z dużym niepokojem patrzę na ewentualną zmianę. Bo jeszcze nie wiemy jak zachowa się prezydent Michał Litwiniuk i jego radni. Ale jedno jest pewne, mieszkańcy, którzy wybrali jego na prezydenta, takiej zmiany nie zrozumieją. Dlaczego? Warto sobie przypomnieć sławetną konferencję prasową z 2018 roku, gdy Bogusław Broniewicz i były prezydent Andrzej Czapski udzielili bezwarunkowego poparcia Litwiniukowi, co przesądziło ostatecznie o jego zwycięstwie w wyborach nad Dariuszem Stefaniukiem z PiS. Jeśli pan prezydent dzisiaj o tym nie pamięta, to wielka szkoda. Ewentualna zmiana może zaskoczyć elektorat, który dał się przekonać i zagłosował na prezydenta Michała Litwiniuka, a nie na PiS. Takie były oczekiwania mieszkańców. Wolałabym, aby miasto miało stabilną władzę, wierną wyborcom, którzy na nią zagłosowali.