Rozmowa z Robertem Lisem, trenerem MKS Perła Lublin
- Jak oceni pan przydatność turnieju Bogdanka Cup w kontekście wznowienia rozgrywek ligowych oraz startu MKS Perła w EHF Cup?
– Mamy w zespole sporo kontuzji, więc te mecze są dla nas bezcenne. Niektóre zawodniczki dzięki tej imprezie mogą poczuć rytm meczowy. Nie zamierzam narzekać na ubytki w składzie, bo taka jest po prostu piłka ręczna.
- W sobotę w nowych barwach zadebiutowała Dominika Więckowska…
– Dominika ma bardzo trudne zadanie. Z Perłą trenuje dopiero od miesiąca i wiadomo, że ciężko jest jej jeszcze złapać odpowiedni rytm. W sobotę pokazała jednak bardzo pozytywne i twarde granie. Szkoda tylko, że nie pokonaliśmy ekipy z Koszalina. Powinniśmy to zrobić i spokojnie wygrać końcówkę. Niestety, w kluczowych momentach zabrakło nam doświadczenia.
- Do gry wróciła Karolina Kochaniak, jedna z zawodniczek, które ostatnio były kontuzjowane.
– Cieszy mnie powrót każdej zawodniczki, jak chociażby Natalii Nosek. Ona w sobotę zagrała całkiem dobrze. Wreszcie poruszała się na boisku w ten sposób, który sobie życzę. Szkoda tylko, że nie możemy się wygrzebać z tych kontuzji. Ktoś chyba rzucił na nas jakiś urok. One przeszkadzają podczas spotkań, bo przecież uniemożliwiają odpoczynek niektórym zawodniczkom. To odbija się negatywnie na postawie zespołu w końcówkach spotkań.
- Z czego wynika tak duża liczba urazów?
– Po trochu ze wszystkiego. Aleksandra Rosiak czy Małgorzata Stasiak są nieobecne już od dłuższego czasu. Jednak urazy Valentiny Blażević czy Marty Gęgi wynikają z tego, że jesienią musiały ciągnąć naszą grę i spędzały na parkiecie bardzo dużo minut. Każda kontuzja jest inna i ciężko wskazać jedną przyczynę takiego stanu rzeczy.
- Czy na styczniowy maraton, kiedy rozegracie aż 9 spotkań czeka pan z niepokojem czy z radością związaną ze wznowieniem rywalizacji?
– Trudne pytanie. Odpowiem dyplomatycznie – mam w sobie zarówno trochę niepokoju, jak i radości.
- Na koniec chciałem się zapytać o pana odczucia związane z ponowną grą w hali MOSiR, świątynią dawnego Monteksu Lublin.
– Nie znam tej hali. Grałem tu kiedyś jeszcze jako zawodnik Warszawianki, kiedy mierzyliśmy się z Lublinianką Lublin. To klimatyczne miejsce, chociaż brakuje mi tu przestrzeni do rozpędzenia. To sprawiło, że kibice siedzący za ławką rezerwowych usłyszeli kilka moich komentarzy, które wolałbym, żeby zostały tylko przy mnie. Cieszę się jednak przede wszystkim z faktu, że mogliśmy zorganizować Bogdanka Cup. Jesteśmy mistrzem Polski i powinniśmy robić takie imprezy w Lublinie. To dużo lepsze niż jeżdżenie po całej Polsce i rozgrywanie sparingów.