Po 45 minutach piłkarze Świdniczanki mogli odczuwać niedosyt. Mieli swoje sytuacje, ale nie potrafili ich zamienić na gole. Grali jednak konsekwentnie swoje i w końcu znaleźli sposób na defensywę Huraganu. Ostatecznie lider grupy pierwszej wygrał u siebie 3:0.
Podopieczni Łukasza Gieresza byli oczywiście częściej przy piłce, a goście skupili się na defensywie. „Świdnia” powinna schodzić do szatni przynajmniej z jednym golem zaliczki. Trzeba jednak od razu zaznaczyć, że w siódmej minucie gorąco zrobiło się pod bramką Pawła Sochy. Po rzucie wolnym Karol Warda zamykał akcję i strzelił w krótki róg. Goście przekonywali nawet, że piłka przekroczyła już linię, ale sędziowie uznali inaczej.
Później dominowali już świdniczanie. Dobrą okazję zmarnował Michał Zuber, nieźle uderzył Michał Koźlik, a po jego centrze niewiele do szczęścia zabrakło Michałowi Paluchowi. Napastnik pozyskany w zimie z Lublinianki główkował jednak nad bramką. Po wyrzucie piłki z autu swoją szansę miał też Hubert Kotowicz, ale w tym przypadku dobrze zachował się bramkarz Huraganu.
Niestety, Damian Panek już w 22 minucie musiał dokonać wymuszonej zmiany. Poważnej kontuzji doznał Bartłomiej Goździołko, który ma złamaną nogę. Ekipa z Międzyrzeca Podlaskiego mimo trudnej, pierwszej odsłony dowiozła bezbramkowy remis do końca tej części gry.
Zuber i spółka robili jednak swoje, a w 55 minucie wreszcie otworzyli wynik. To właśnie „Zubi” posłał piłkę w szesnastkę rywali, a tam najsprytniejszy w zamieszaniu podbramkowym okazał się Mateusz Pielach. I to kapitan wyprowadził miejscowych na prowadzenie. Końcówka to popis Dawida Skoczylasa, który najpierw sam wpisał się na listę strzelców po tym, jak wygrał pojedynek jeden na jeden i sprytnie uderzył do siatki. W 85 minucie „Skoczi” miał duże zasługi przy ostatnim trafieniu, bo mocno wstrzelił futbolówkę w pole karne i tak naprawdę trafił Kotowicza, który jako ostatni skierował piłkę do siatki.
– Można ten mecz pdosumować krótko: to było zasłużone zwycięstwo Świdniczanki. Mieliśmy swoją okazję na początku, ale później nie wypracowaliśmy już zbyt wiele. Trafiliśmy na przeciwnika, który był lepszy. Nie ma co szukać żadnych wymówek. Kontuzja Bartka Goździołki? Ciężko coś powiedzieć, Bartek i zawodnik gospodarze poszli na piłkę do końca, takich pojedynków jest wiele w każdym spotkaniu, szkoda, że ten skończył się aż tak źle. 20 minut było niezłe w naszym wykonaniu, ale po tej kontuzji chęci do gry było trochę mniej – wyjaśnia Damian Panek.
Z wygranej cieszył się oczywiście szkoleniowiec lidera grupy pierwszej. – Uważam, że wygraliśmy zasłużenie. Cały mecz graliśmy w ataku pozycyjnym. Huragan od lat należy do czołowych zespołów w tej lidze i wie, jak się bronić. Mieliśmy jednak sporo sytuacji. Różnica polegała na tym, że w pierwszej nie potrafiliśmy ich wykorzystać. W drugiej graliśmy jednak konsekwentnie i cierpliwie, a to dało nam na koniec trzy gole. Co dalej? Mamy krótką przerwę w następny weekend i walczymy w grupie mistrzowskiej, każde spotkanie będzie jednak trudne – mówi Łukasz Gieresz.
Świdniczanka Świdnik – Huragan Międzyrzec Podlaski 3:0 (0:0)
Bramka: Pielach (55), Skoczylas (74), Kotowicz (85).
Świdniczanka: Socha – Kanarek, Pielach, Koźlik, Kotowicz, Skoczylas, Bednarczyk, Sikora (64 Kutyła), Wójcik (86 Nawrocki), Zuber, Paluch (90 Janczarek).
Huragan: Krasowski – Łukanowski (60 Lisniak), Panasiuk, Konaszewski, Warda, Mierzwiński, Goździołko (22 Czumer), Opolski (75 Sauchyk), Radziszewski (85 Storto), Chmielewski, Śledź (57 Pakuła).