Piąty mecz z rzędu bez porażki Świdniczanki. W sobotę drużyna Łukasza Gieresza pokonała w derbach Podlasie Biała Podlaska 2:1. Goście wpadli w dołek, bo w czterech ostatnich występach dopisali do swojego konta tylko dwa „oczka”.
Pierwsze fragmenty spotkania zapowiadały spore emocje. Już w siódmej minucie dobrą sytuację miał Igor Kuchta, ale jego strzał obronił Piotr Misztal. Kilka chwil później, to biało-zieloni mogli wyjść na prowadzenie.
Lewym skrzydłem atakował Mateusz Wyjadłowski i po próbie z ostrego kąta niewiele zabrakło, aby cieszył się z gola. Ostatecznie były gracz Motoru Lublin przymierzył jednak w słupek.
Po drugiej stronie boiska skuteczniejsi byli gospodarze. W 18 minucie Michał Paluch wycofał futbolówkę do Miłosza Kutyły, a „Miły” umieścił ją w siatce. Dla młodzieżowca to drugi gol w tej rundzie i co ciekawe, drugi zdobytych w derbach. Wcześniej nastolatek pokonał bramkarza Chełmianki.
Zanim minął drugi kwadrans do wyrównania mógł doprowadzić Dmytro Avdieiev, który potężnie huknął z rzutu wolnego. Paweł Socha zrobił jednak swoje i do przerwy zostało 1:0 dla „Świdni”. W drugiej części spotkania Podlasie dopięło swego. W 56 minucie Jakub Bartoszek sprokurował rzut karny, a na bramkę zamienił go Wyjadłowski.
Ważne po stronie miejscowych okazały się zmiany, których trener Gieresz dokonał w 72 minucie. Na boisku zameldowali się: Kamil Sikora i Klim Morenkov. Obaj mieli swój udział przy drugim golu. Ten pierwszy przeprowadził solowy rajd, po którym został w ostatniej chwili zablokowany. Wywalczył jednak rzut rożny, po którym świetną piłkę z narożnika posłał Morenkov. Najwyżej w szesnastce wyskoczył Jakub Szymala i ponownie wyprowadził drużynę ze Świdnika na prowadzenie.
Bialczanie nie zamierzali jednak rezygnować z walki przynajmniej o punkt. Do samego końca naciskali rywali, w polu karnym Sochy kilka razy zrobiło się bardzo gorąco. W czwartej minucie doliczonego czasu gry goście znowu ostemplowali słupek, ale nie zdołali doprowadzić do remisu po raz drugi. W samej końcówce Socha był jeszcze faulowany, a po końcowym gwizdku doszło do przepychanek między obiema drużynami. W efekcie Mateusz Pielach obejrzał drugie „żółtko”.
– Można było stawiać w ciemno, że ten mecz będzie zamknięty i tak było. Oba zespoły mają swój pomysł, oba były dobrze przygotowane na rywala. Dlatego spotkanie było wyrównane. My mieliśmy swoje szanse, ale Podlasie też. Uznaliśmy, że w naszej sytuacji trzeba być pragmatycznym, z nastawieniem, żeby w końcu wygrać u siebie. Wydaje mi się, że drużyna zareagowała pozytywnie i w sferze mentalnej byliśmy zdecydowani i skoncentrowani. To największy pozytyw, a trzy punkty dają nam po raz kolejny trochę więcej spokoju – ocenia Łukasz Gieresz, trener Świdniczanki.
– Zaliczając czwarty kolejny mecz bez wygranej wszystko co powiem o meczu będzie łatwe do podważenia. Z boku niestety wyglądamy jak drużyna, która właśnie już o nic nie gra i rozdaje punkty przeciwnikowi, który tylko ambitniej podejdzie do spotkania. Ewidentnie spadła odpowiedzialność indywidualna, bo ciężko wytłumaczyć, to że po raz kolejny tracimy bramkę z rzutu rożnego. Niezmiennie mamy ogromne problemy z jakością pod bramką przeciwnika, a jeśli rozdajemy łatwe bramki przeciwnikom to punktujemy jak punktujemy. Odpowiedzialność jest na moich barkach i zastanowimy się jak możemy jeszcze pomóc zawodnikom abyśmy prezentowali na boisku przynajmniej przyzwoity poziom – ocenia spotkanie Artur Renkowski, opiekun zespołu z Białej Podlaskiej.
Świdniczanka Świdnik – Podlasie Biała Podlaska 2:1 (1:0)
Bramki: Kutyła (18), Szymala (83) – Wyjadłowski (57-z karnego).
Świdniczanka: Socha – Bartoszek, Pielach, Koźlik, Szymala, Nawrocki (77 Futa), Kutyła (72 Sikora), Kuchta (90 Ptaszyński), Kotowicz (72 Morenkov), Zuber, Paluch (90 Koper).
Podlasie: Misztal – Kapuściński (77 Krawczyk), Podstolak, Avdieiev, Pigiel, Salak (65 Pacek), Kamiński, Orzechowski, Wyjadlowski (68 Kosieradzki), Lepiarz, Kobyliński (65 Kahsay).
Czerwona kartka: Pielach (Świdniczanka, po końcowym gwizdku, za drugą żółtą).