Długo wydawało się, że Start Krasnystaw pokona na wyjeździe Świdniczankę. Goście prowadzili 1:0, ale ostatecznie nie zdobyli nawet punktu. Po przerwie drużyna Łukasza Gieresza zdobyła trzy gole i wygrała 3:1. To było jednak zwycięstwo w mocno kontrowersyjnych okolicznościach.
W weekend Mateusz Pielach i spółka jako pierwsi stracili bramkę w meczu z Hetmanem Zamość. We wtorek sytuacja się powtórzyła, bo Start wyszedł na prowadzenie już po 140 sekundach gry. Daniel Chariasz wycisnął z akcji wszystko, co mógł. Podwojony w prawym narożniku nabił rywala i „zarobił” rzut rożny. Po chwili dośrodkował w pole karne do Dawida Sołdeckiego, a ten miał czas, żeby przyjąć piłkę i uderzyć z powietrza do siatki.
W sobotę Świdniczanka odpowiedziała błyskawicznie. Tym razem długo biła głową w mur i nie potrafiła znaleźć sposobu na defensywę rywali. Na pewno dużo pomogła jednak sytuacja z 36 minuty, kiedy Aliba Lando niepotrzebnie faulował na połowie gospodarzy. Arbiter nie miał litości, bo wyciągnął kartkę, a że to było drugie upomnienie skrzydłowego, to musiał przedwcześnie opuścić boisko.
Do przerwy ekipa ze Świdnika nie potrafiła wykorzystać gry w liczebnej przewadze. Udało się dopiero po kwadransie drugiej odsłony. Trzeba jednak przyznać, że znowu w kontrowersyjnych okolicznościach. Michał Zuber atakował lewym skrzydłem. Dośrodkował w szesnastkę rywali, a tam Huberta Kotowicza uprzedził Chariasz, który wybił piłkę głową. Gracz gospodarzy padł na murawę, a sędzia uznał, że jednak był faulowany. Mimo protestów arbiter zdania nie zmienił i z „wapna” na 1:1 strzelił „Zubi”.
Strata bramki wyraźnie podcięła skrzydła grającemu w dziesiątkę Startowi. Niedługo później po zagraniu wzdłuż bramki od Jakuba Cielebąka świetnie zachował się Kotowicz, który „krzyżaczkiem” z bliska wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. W 78 minucie było jasne, że podopieczni Łukasza Gieresza wywalczą trzy punkty. Piotr Kożuchowski przyjmował piłkę pod swoją bramką, ale dopadł do niego Zuber i po chwili cieszył się z 10 gola w tym sezonie. A przy okazji ustalił rezultat na 3:1.
– Sędziowanie w tym meczu to był skandal, jak z piłkarskiego pokera – grzmi Marek Kwiecień, opiekun drużyny z Krasnegostawu. – Dwie naprawdę miękkie żółte kartki i w konsekwencji czerwona, a później karny z kapelusza. Na mecz na szczycie wysyła się arbitra, który broni się przed spadkiem z czwartej ligi. Nawet w dziesiątkę naprawdę dobrze sobie radziliśmy, ale gol na 1:1 i to w takich okolicznościach podciął nam skrzydła – dodaje szkoleniowiec.
Świdniczanka Świdnik – Start Krasnystaw 3:1 (0:1)
Bramki: Zuber (62-z karnego, 78), Kotowicz (72) – Sołdecki (3),
Świdniczanka: Kowalczyk – Żmuda (55 Szczerba), Pielach, Kursa, Kotowicz, Stępień, Orzędowski (46 Greniuk), Sypeń, Zuber, Cielebąk (80 Kucybała), Pacek (75 Plesz).
Start: Krupa – Kożuchowski, Saj, Kraiko (80 Czarniecki), Piwko (75 Ciechan), Chariasz (78 Lenard), Czochrowski, Lando, Sołdecki, Florek, Skiba.
Żółte kartki: Stępień, Greniuk, Kucybała – Lando, Krupa, Kożuchowski.
Czerwona kartka: Lando (Start, 36 min, za drugą żółtą).
Sędziował: Karol Kowalski (Lublin).