Mają na koncie mnóstwo sukcesów. Największy to ten, że codziennie na ich zajęcia przychodzą dziesiątki uczniów. Ale to nie koniec. Przed nimi kolejne wyzwania i tysiące chętnych do poznania prawdziwej muzyki.
Urodziliśmy się razem z festiwalem
- Wszystko zaczęło się od... kapitalnego remontu naszego domku - śmieje się Jerzy Oleszczuk. - Kiedy rozpoczynaliśmy naszą pracę 10 lat temu, nie było tu nawet centralnego ogrzewania, zimą trzeba było palić w piecach węglowych. Pomógł nam Andrzej Ćwiek, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej. Po kilku miesiącach budynek był po kapitalnym remoncie, a my wprowadziliśmy się na piętro.
Towarzystwo Muzyczne powstało dokładnie w tym samym roku co Festiwal Jazzowy w Świdniku. Nic dziwnego, że zaczęły rozwijać się wspólnie. Jerzy Oleszczuk został dyrektorem artystycznym imprezy. Powołał wtedy Małą Akademię Jazzu. Właśnie na niej uczestnicy zajęć w ognisku muzycznym, ale też młodzież i dzieci z całego Świdnika poznawali jazz. Na zajęcia do Świdnika przyjeżdżały sławy z całej Polski.
- Był u nas Hosse Torres, Adam Wendt, Wojtek Pilichowski, Tomek Stańko, Janusz Szrom, Andrzej Dutkiewicz, Jean Gorgant i wielu innych - wylicza Jerzy Oleszczuk. - Przyjemnie było patrzeć jak to się rozwija. I każdego roku przychodzi więcej osób. Przez te wszystkie lata przewinęło się przez akademię ok. 8 tys. młodych ludzi.
Nasza misja: Upowszechniać kulturę muzyczną
Ale Towarzystwo Muzyczne to nie tylko Mała Akademia Jazzu. Ta jest zaledwie raz w roku. A na co dzień domek przy Racławickiej rozbrzmiewa dźwiękami i głosami 60 uczniów. Wszyscy przychodzą na zajęcia do ogniska muzycznego.
- O to właśnie chodzi w tej naszej działalności - mówi Oleszczuk. - Chcemy dać młodzieży, dzieciom i dorosłym jakąś alternatywę. Przekonać ich, że fajna może być też muzyka kompletnie inna od tej puszczanej stale w MTV. I cieszy mnie to, że stale jest u nas wielu uczniów, których udało się przekonać. I, że ciągle przychodzą nowi.
A czego się uczą? W Świdnickim Towarzystwie Muzycznym pod okiem 4 nauczycieli wszyscy wielbiciele muzyki mogą się uczyć gry na perkusji, fortepianie, akordeonie, gitarze klasycznej, basowej i elektrycznej.
- Ale ważne jest to, że my nie stawiamy tylko na klasykę. Dajemy przede wszystkim możliwość grania muzyki rozrywkowej. Oczywiście po opanowaniu przez ucznia minimum programowego - opowiada Jerzy Oleszczuk. - Razem gramy, ale i słuchamy tych wielkich i sławnych, bo często z uczniami z ogniska wyjeżdżamy na koncerty.
Nasze sukcesy to nasi uczniowie
Ogromna ściana na korytarzu już nie jest w stanie pomieścić wyróżnień i dyplomów dla uczniów Świdnickiego Towarzystwa Muzycznego. Widać na niej sukcesy całych dziesięciu lat.
- Bardzo się z nich cieszę - przyznaje Oleszczuk. - Ale największym sukcesem jest dla mnie to, że spotykam na najróżniejszych koncertach moich uczniów. Po prostu przychodzą i słuchają. Widać, że zaszczepiona u nas miłość do muzyki stale w nich żyje.