Zadeptane grządki, połamane krzewy, powybijane szyby w szklarni. Ludzie mają już dość piłek wpadających na ich posesje i przeskakujących płoty piłkarzy.
- Zrobili ogrodzenie o wysokości 4 metrów, a to nie wystarcza - mówi Andrzej Mrozik, mieszkaniec domu przy ul. Traugutta. Jego posesja graniczy z terenem szkolnym.
Niemal codziennie mężczyzna znajduje w swoim ogródku kilka piłek. A na boisku grają wszyscy, bo obiekt jest ogólnodostępny. Piłkę kopią młodzi, dorośli a nawet piłkarze Avii Świdnik.
- Jak piłka przeleci na naszą posesję, to piłkarze przeskakują przez ogrodzenie i po dachu stojącej tam szopy wchodzą do naszego ogrodu. Kiedyś uszkodzili nam ogrodzenie, przyjechała policja, pokazałem zdjęcia, ale nic nie zrobili - rozkłada ręce pan Andrzej. Opowiada, jak piłki powybijały mu szyby w szklarni, jak musiał wybudować specjalne zadaszenie, by chronić przed uderzeniami samochód.
- Nie możemy opuszczać posesji, wyjechać na wakacje, bo musimy pilnować, by nam czegoś nie zniszczyli. Gdyby założyli tzw. piłkochwyty, to byłoby spokojniej. Tylko o to prosimy - mówi Mrozik. Wraz z sąsiadami pisał w tej sprawie do dyrekcji szkoły, do władz miasta. Na razie - mówi - bez efektu.
- Nie mamy tu życia, cały czas muszę być na straży i pilnować. Grają od rana do nocy. Jak im piłka wpadnie do naszego ogrodu, to dzwonią do drzwi nawet o godzinie 23, kiedy już śpimy. Dlaczego nie możemy mieć spokoju we własnym domu? - pyta Jan Kozłowski.
- A kiedy nie chcemy oddać piłki, to wzywają policję. Niektórzy grożą, że szyby w domu wybiją - dodaje Mrozik.
Dyrekcja szkoły zapewnia, że problem zostanie rozwiązany. - Boisko jest ogólnodostępne, bo taka była jego idea. Mam informację od władz miasta, że w tym roku będą pieniądze - 800 tys. zł - na dokończenie budowy kompleksu boisk oraz podwyższenie ogrodzenia - zapewnia Ryszard Borowiec, dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 1 w Świdniku.
Do sprawy wrócimy.