Sprawa mężczyzn, którzy chcieli porwać mieszkankę Świdnika niebawem wróci na wokandę. Sąd połączył bowiem postępowania dotyczące 53-letniego Jana B. i jego pomocnika Pawła W. oraz dwóch innych osób zamieszanych w sprawę.
Jan B. to recydywista ze Szczecina. Przez blisko ćwierć wieku siedział w więzieniu za zabójstwo. Kilka dni temu ponownie trafił na ławę oskarżonych. Tym razem w Lublinie. Towarzyszył mu szczeciński taksówkarz – 22-letni Paweł W. Jan B. poznał go na dworcu kiedy jechał „na akcję” do Lublina. Szukał pomocnika i miał namówić 22-latka do współpracy.
Teraz obaj odpowiedzą za usiłowanie porwania mieszkanki Świdnika. W sprawę zamieszanych jest też dwóch innych mężczyzn – Karol M. i Damian A. Sąd uznał, że cała czwórka powinna odpowiadać wspólnie. Połączony proces rozpocznie się 13 stycznia.
Sprawa dotyczy wydarzeń sprzed roku. Jan B. i jego kompan wpadli wówczas w zasadzkę przygotowaną przez policjantów z CBŚ. Jechali w kierunku Chełma. Mieli ze sobą plastikowe opaski do krępowania rąk, domowej roboty pałkę, nóż i tablice rejestracyjne ze Świdnika. Planowali porwanie mieszkającej tam Anny K. Bandyci nie wiedzieli, że cały czas obserwują ich policjanci.
Życie kobiety miał narazić jej mąż. Z akt sprawy wynika, że pożyczył od znajomego – Adama A. ps. „Karington” 7 tys. USD. Nie oddał pieniędzy. Zwodził wierzyciela, chociaż jak ustalili potem policjanci, miał potrzebną gotówkę. Karington naliczył mu więc „odsetki karne”. Marek K. odmówił spłaty. Wierzyciel próbował wpłynąć na dłużnika przy pomocy swojego syna i jego kolegi. Według śledczych, grozili oni Markowi K. śmiercią. Mężczyzna zdołał jednak im uciec. Wtedy „Karington” miał powierzyć odzyskanie długu Janowi B. Początkowo 53-latek miał porwać samego dłużnika, ale mężczyzna się ukrywał. Bandyta obrał więc na cel jego żonę. Sprawą zajmie się niebawem Sąd Okręgowy w Lublinie.