Ponad trzy lata więzienia i obowiązek zwrotu ponad 3 mln zł. To kara dla Przemysława S. oskarżonego o masowe oszustwa. Interesy z mężczyzną robił m.in. agent CBA z Lublina.
Wyrok w tej sprawie zapadł właśnie w Sądzie Okręgowym w Lublinie. Przemysław S. ma spędzić za kratami 3 lata i trzy miesiące. Sąd nakazał mu również naprawienie szkód. Musi więc zwrócić wyłudzone pieniądze.
Z aktu oskarżenia wynika, że mężczyzna oszukał 56 osób na ponad 3,5 mln zł. Według śledczych Przemysław S. stworzył rodzaj piramidy finansowej. Podawał się m.in. za pośrednika, handlującego skórami dla jednej z dużych firm obuwniczych. Brał od ludzi pieniądze w ramach tzw. pożyczek inwestycyjnych. W zamian obiecywał atrakcyjne odsetki, np. 10 proc. miesięcznie.
Wśród pokrzywdzonych w procesie Przemysława S. byli Adam M.* – funkcjonariusz lubelskiej delegatury Centralnego Biura Antykorupcyjnego oraz Paweł K. * – przedsiębiorca z Lublina i dawny przyjaciel agenta. Powierzył Adamowi M. blisko pół miliona złotych. W zamian miał otrzymywać odsetki rzędu 3 proc. miesięcznie.
Pierwsze fundusze przekazał w 2012 r. Przedsiębiorca twierdzi, że pożyczał pieniądze bezpośrednio agentowi CBA. Początkowo nie wiedział, do kogo trafią fundusze i czy jego przyjaciel zarobi na pośrednictwie. Zmienił nastawienie, kiedy agent chciał pożyczyć 270 tys. zł.
– Wtedy zacząłem dopytywać, na czym właściwie polega ten interes – wyjaśnia Paweł K. – Powiedział, że ma kolegę, który handluje skórami. Przyjechał do mnie razem z nim, Przemysławem S. On głównie potwierdzał to, co mówił Adam.
Przedsiębiorca dał się namówić. W sumie zainwestował 450 tys. zł. Dostał ponad 100 tys. zł odsetek, ale kapitału nie odzyskał. Przemysław S. trafił bowiem pod lupę prokuratury, a później przed sąd.
Według przedsiębiorcy, jego przyjaciel z CBA aktywnie współpracował ze skazanym właśnie oszustem. Paweł K. zawiadomił więc prokuraturę. Oprócz wyłudzenia zarzucił agentowi m.in., że ten nakłaniał go do składania fałszywych zeznań.
– Mówił, że jak powiem prawdę o jego interesach z S., to on straci pracę i emeryturę – wspomina Paweł K.
Rozmowę zarejestrowała kamera monitoringu w jego firmie. Nagranie trafiło do prokuratury. Śledczy umorzyli wątek dotyczący oszustwa. Nie dowiedli, by Adam M. brał pieniądze w złej wierze. Nadal wyjaśniana jest sprawa nakłaniania do składania fałszywych zeznań. Postępowanie w tej sprawie prowadzi bialski oddział Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
W dotychczasowych zeznaniach Adam M. tłumaczył, że pełnił jedynie rolę „kuriera”. Przeczą temu ustalenia śledczych. – Jego rola nie ograniczała się, jak sam to przedstawił, do przekazywania lub odbierania pieniędzy – ocenił prokurator.
Funkcjonariusz CBA nie może prowadzić działalności zarobkowej. Tymczasem Adam M. inkasował prowizje. Mają o tym świadczyć m.in. relacje Przemysława S. Jednym z dowodów jest też odręczna notatka z kwotami, procentami oraz inicjałami wierzycieli. Miał ją sporządzić właśnie Adam M. – On na tym doskonale zarabiał. Brał od S. po 10 proc. miesięcznie, a mi wypłacał 3 proc. – dodaje Paweł K.
W ubiegłym tygodniu zapytaliśmy Centralne Biuro Antykorupcyjne, czy wiedziało o kłopotach swojego funkcjonariusza. Do tej pory czekamy na odpowiedź. Wyrok w sprawie Przemysława S. nie jest prawomocny.
• dane zmienione