- W ubiegłym roku zbierając ślimaki zarobiłam na wakacje - martwi się Ania z Piask. - W tym nie zarobiłam ani grosza. Bo prawdopodobnie nikt w tym roku nie zbiera ślimaków w powiecie świdnickim. Firma AB ze Świdnika, która skupowała tę "rogaciznę”, w tym roku wycofała się z interesu.
A skoro w tym roku zbioru nie było, to oznacza, że za dwa lata ślimaków będzie dużo. Bo zbiór w tym samym powiecie odbywa się co dwa lata. - To dlatego, aby nie wyniszczyć populacji - wyjaśnia Beata Sielewicz, wojewódzki konserwator przyrody w Lublinie. - Ograniczenia wprowadzamy, bo naprawdę nie znamy wielkości populacji. Badania malakologiczne są bowiem zbyt kosztowne. Prowadzi je kilka ośrodków w kraju, a na Lubelszczyźnie nie ma żadnego.
Drugi sposób ograniczenia zbioru to limity, które stale spadają. W ub. roku służby wojewody zezwoliły na skup 300 ton ślimaków, w tym - na 250 ton. - Z całą pewnością takiej ilości się nie zbierze - uważa Krzysztof Czochra z Wydziału Środowiska i Rolnictwa Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego. - Pogoda jest niesprzyjająca, do tego z racji niskich cen część skupujących się wycofała, więc jeśli zostanie zebranych sto ton, to dobrze.
Ślimaki wolno zbierać tylko w maju. I wyłącznie takie, których średnica muszli jest większa od 33 mm. Nie wolno zbierać w rezerwatach przyrody i parkach narodowych. Powiat świdnicki to jedno z większych "zagłębi”. Bo ślimak winniczek uwielbia gleby wapienne. A takowych w powiecie nie brakuje, zwłaszcza w gminach Piaski i Fajsławice.