18-latek ze Świdnika odpowie za narażenie życia swoich rówieśników. Sprzedał im dopalacze, po zażyciu których jeden z chłopców zapadł w śpiączkę – ustalili śledczy. Lekarzom nie udało się go uratować.
Akt oskarżenia przeciwko Marcelowi G. trafi właśnie do Sądu Okręgowego w Lublinie. 18-latkowi postawiono dwa zarzuty, dotyczące posiadania oraz sprzedaży dopalaczy. Dla jednego z jego kolegów, zatrucie tabletkami skończyło się śmiercią.
Do zdarzenia doszło pod koniec października ubiegłego roku. 18-letni Szymon uciekł z ośrodka wychowawczego. Zatrzymał się u swojej dziewczyny w Świdniku. Nastolatka mieszkała razem z wujkiem. Feralnego dnia oboje pojechali do Lublina. Szymona odwiedził w tym czasie jego kolega – Kacper.
Chłopcy zadzwonili do znajomego – Marcela G. Z akt sprawy wynika, że 18-latek przyjechał do nich i sprzedał im 4 tabletki o nazwie „Louis Vuitton”. Później Szymon z Kacprem zostali sami. Zażyli po dwie tabletki i zajęli się graniem na konsoli.
W pewnej chwili Szymon zaczął robić się blady, a następnie stracił przytomność. Jego kolega wezwał karetkę. Chłopak w ciężkim stanie trafił do szpitala przy ul. Kraśnickiej. Był w śpiączce. Do szpitala przewieziono również Kacpra, który był pod widocznym wpływem substancji psychotropowych.
W nocy stan Szymona nagle się pogorszył. Doszło do zatrzymania akcji serca. Lekarzom nie udało się uratować chłopaka. Jego kolega wyszedł ze szpitala po pięciu dniach.
Marcel G. został zatrzymany dwa dni po śmierci Szymona. Trafił do aresztu. Obecnie jest pod dozorem policji. Początkowo do niczego się nie przyznawał i nie składał żadnych wyjaśnień. Podczas kolejnego przesłuchania tłumaczył, że dał kolegom „piguły”, które kupił w internecie. Myślał jednak, że „to zwykły narkotyk, a nie dopalacz”.
Ostatecznie chłopak nie przyznał się do winy. Jego sprawa trafi na wokandę w styczniu. Grozi mu do 3 lat więzienia.