Zlikwidowano pojemniki na odpady zielone w tzw. punktach zbiorczych w Świdniku. Mieszkańcy domów jednorodzinnych nadmiar odpadów ogrodowych będą mogli oddać w dwóch Punktach Selektywnego Zbierania Odpadów. Albo zamówić odbiór i zapłacić.
– Lada chwila zacznie się problem z odpadami zielonymi – ostrzega radny Mariusz Wilk, szef klubu radnych Świdnik Wspólna Sprawa. – Po zmianie „Regulaminu utrzymania czystości i porządku na terenie Gminy Miejskiej Świdnik” nie ma już 12 pojemników ma odpady zielone, które były ustawione w różnych częściach miasta. Teraz mieszkańcy będą mogli oddawać takich odpadów jedynie jeden worek o pojemności 240 litrów miesięcznie. Będą mogli też wywieźć je do jednego z dwóch Punktów Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych.
Jak rozliczane?
Tyle, że zgodnie z zapisami w tym przypadku też są ograniczenia. Do PSZOK-u mieszkańcy domów jednorodzinnych będą mogli dostarczyć takie odpady raz w miesiącu. – Jak to będzie rozliczane? Czy mieszkańcy będą dostawać jakieś kupony? – zastanawia się radny Mariusz Wilk. I dodaje: Koszty wywozu i zagospodarowania śmieci drastycznie wzrosły. Zlikwidowane zostały pojemniki na odpady zielone, poza tym w całym mieście nie wolno palić ognisk. Myślę, że niedługo posypią się kary, bo te odpady prędzej czy później będą lądować w miejscach, które nie są do tego przeznaczone.
Radny obawia się, że kary otrzymają nie ci, którzy podrzucają śmieci do lasu, bo ich ciężko złapać, tylko nieświadomi zmian mieszkańcy. – Którzy w dobrej woli, przyzwyczajeni od lat do właściwej gospodarki odpadami, wystawią worki w miejsca zwyczajowo ustalone – zaznacza radny Wilk, który zapowiada, że w tym tygodniu złoży interpelacje o „natychmiastowe przywrócenie pojemników”.
Raz w miesiącu
Pojemniki na odpady zielone ustawione w różnych częściach miasta w tzw. punktach zbiorczych funkcjonowały od lipca 2013 roku. Zmiany w regulaminie, o którym wspomina radny zaszły pod koniec listopada 2018 roku.
– Byliśmy jednym z nielicznych miast, które takie pojemniki w ogóle wprowadziły. W większości innych miast w Polsce odbiór odpadów zielonych odbywa się wyłącznie w Punktach Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych – podkreśla Przemysław Kozień z Urzędu Miasta Świdnik. – Ilość tych punktów zbiorczych w różnym czasie się zmieniała. W jednych miejscach były likwidowane, a w innych dostawiane.
Bałagan w zielonym
Po zmianie „Regulaminu utrzymania czystości… „ gmina odbiera odpady zielone z zabudowy jednorodzinnej wyłącznie raz w miesiącu w ograniczonej ilości do 240 l lub z dwóch PSZOK-ów zlokalizowanych na terenie Świdnika, natomiast ogólnodostępne pojemniki na odpady zielone z miasta zniknęły. Powód? Bałagan.
– Trafiały tam nie tylko odpady zielone, ale też odpady budowlane i rozbiórkowe. Były również częste przypadki podrzucania odpadów zmieszanych do pojemników przeznaczonych wyłącznie na odpady zielone. Poza tym odpady zielone notorycznie były wyrzucane obok pojemników przeznaczonych do tego celu – wylicza Przemysław Kozień. – Teraz jeśli mieszkańcy mają nadmiar tych odpadów – czyli więcej niż 240 l miesięcznie to mogę je przywieźć do jednego z dwóch Punktów Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych, przy ul. Żwirki i Wigury lub przy ul. Kępieckiej. Z ich odbiorem nie powinno być żadnego problemu.
Inne rozwiązanie
– Jeśli mieszkańcy będą mieć nadmiar tych odpadów ponad limit, który odbieramy w ramach opłaty mogą się ich pozbyć także we własnym zakresie – mówi Kozień. – Mieszkańcy mogą wynająć dowolną firmę, która jest wpisana do rejestru działalności regulowanej w mieście, świadczącą usługi odbioru odpadów i pozbyć się nadmiaru odpadów zielonych.
Za taką usługę trzeba będzie jednak zapłacić – Opłata, którą mieszkańcy wnoszą do Urzędu Miasta jest tak skalkulowana, że odpady zielone mogą być odbierane z terenów zabudowy jednorodzinnej raz w miesiącu w ilości do 240 l. W innym przypadku opłata ta byłaby wyższa – zaznacza Kozień.
Kary i kontrole
Tymczasem zakaz palenia ognisk w mieście wynika bezpośrednio z zapisów ustawy o odpadach i obowiązuje w całym kraju. Palenie i podrzucanie opadów jest ustawowo zabronione i będzie karane. – Dlatego też strażnicy miejscy będą kontrolować miejsca gdzie wcześniej stały pojemniki na odpady zielone – zapowiada Kozień. I dodaje: Na pewno nieco potrwa przyzwyczajenie mieszkańców, że pojemników na odpady zielone już nie ma. To będzie pewien proces i z tym się liczymy.
Czy pojemniki mają szansę wrócić na ulice? Wszystko będzie zależeć od decyzji radnych.