Związkowcy z PZL-Świdnik domagają się unieważnienia przetargu na dostawę śmigłowców dla polskiej armii. W piątek będą o tym rozmawiać z szefem resortu obrony. Chcą również donieść do prokuratury na prezydenta Bronisława Komorowskiego
– Zachowanie prezydenta nosi znamiona przestępstwa. Te słowa skierowane były przeciwko PZL-Świdnik i jednoznacznie faworyzowały Airbusa – mówi Marian Król, przewodniczący Zarządu Regionu Środkowowschodniego NSZZ "Solidarność”. – Zamierzamy w tej sprawie złożyć zawiadomienie do prokuratury. Decyzja zapadnie w najbliższych dniach.
To decyzja polityczna
Związkowcy z PZL- Świdnik są przekonani, że przetarg na dostawę śmigłowców dla polskiej armii był "ustawiony”.
– Wraz z wyborem Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej kolejne sygnały mówiły o tym, że karty w przetargu śmigłowcom zostały rozdane – napisali we wspólnym oświadczeniu członkowie związków działających w PZL-Świdnik. – Decyzja podjęta przez MON nie jest decyzją merytoryczną, a polityczną. Uderza w interes gospodarczy Polski, a w najbliższych latach pogrzebie polski przemysł lotniczy.
Według związkowców MON niesłusznie winą za porażkę w przetargu obarcza zarząd firmy. – Domagamy się upublicznienia wyników prac komisji przetargowej – mówi Andrzej Kuchta, przewodniczący NSZZ "Solidarność” w PZL-Świdnik. – Chcemy również, by rząd zmienił skład komisji i raz jeszcze przyjrzał się wszystkim ofertom.
Związkowcy przekonują, że resort podnosił wymagania stawiane maszynom już po zaprezentowaniu konkretnych ofert. Chodziło m.in. o gabaryty. Zdaniem pracowników PZL-Świdnik, świadczy to o preferencyjnym traktowaniu firmy Airbus Helicopters.
Zdążymy w dwa lata
Związkowcy dementują również informacje, jakoby tylko maszyna francuskiego koncernu miała możliwość serwisowania w zakładach lotniczych w Łodzi (jedno z wymagań przetargowych – red.). Wszyscy oferenci podpisali bowiem z WZL Łódź odpowiednie porozumienia. Poza tym PZL-Świdnik zobowiązało się do dostarczania śmigłowców od 2017r., a nie dopiero za cztery lata, jak informował resort obrony.
O czteroletnim terminie pisał na Twitterze rzecznik MON oraz minister Tomasz Siemoniak. Krzysztof Krystkowski, prezes PZL-Świdnik wdał się z nimi w ostrą polemikę. – W ofercie pierwsze dostawy z PZL-Świdnik w 2017 r. Nie wmawiam. Źle czytacie – odpisał prezes Krystkowski przedstawicielom MON. I podał konkretne punkty w ofercie PZL mówiące o terminach dostaw.
Spotkanie związkowców z Mielca i Świdnika z ministrem obrony zaplanowano na piątkowe popołudnie. Przedstawiciele załóg chcą poznać szczegóły przetargu. – Mamy również propozycje zapewniające równiejsze traktowanie Świdnika i Mielca – dodaje Kuchta.
Resort obrony miał zamówić 70 śmigłowców w czterech wersjach. Wartość kontraktu szacowano na 12 mld zł. Po zaproszeniu do testów firmy Airbus Helicopters okazało się, że armia kupi tylko 50 maszyn w dwóch podstawowych wersjach. Mają one kosztować ok. 13 mld zł. Francuzi, jako jedyni spośród startujących w przetargu, nie mają zakładu w Polsce.