Niektóre lubelskie szkoły nie chcą używać podręcznika do historii i teraźniejszości napisanego przez kontrowersyjnego historyka Wojciecha Roszkowskiego. Wybierają inny, chociaż nie jest jeszcze zaakceptowany przez ministerstwo. Ale może być też tak, że historycy i ich uczniowie nie będą w ogóle korzystali z książek
– Nie pozwolę mojemu dziecku uczyć się z tego podręcznika. Albo go sama ocenzuruję, albo nie będzie chodziło na te lekcje – mówi stanowczo jedna z matek, która w tym roku posyła swojego syna do szkoły ponadpodstawowej w Lublinie.
Chodzi o historię i teraźniejszość. To nowy przedmiot, którzy 1 września wejdzie do szkół. Wymyślił go i promuje minister edukacji i nauki, poseł PiS, były wojewoda lubelski, Przemysław Czarnek.
Jednak Stanisław Stoń, dyrektor renomowanego I LO im. Staszica w Lublinie, zaznacza, że nie można nie posyłać dziecka na lekcje. – Historia i teraźniejszość to przedmiot obowiązkowy – uczula.
Jak na razie jedynym dopuszczonym w szkołach podręcznikiem do HIT-u jest ten autorstwa prof. Wojciecha Roszkowskiego. To o tej książce od tygodni toczą się dyskusje i wyliczane są kolejne kontrowersyjne treści w niej zawarte. Z tych „lżejszych” można wymienić część poświęconą przemianom społecznym w USA. „(…) przyspieszyły wprowadzenie na rynek pigułki antykoncepcyjnej w 1962 r. Zachęcała ona coraz więcej młodych kobiet do akceptacji stosunków przedmałżeńskich lub pozamałżeńskich. Swobodna aktywność seksualna stawała się wprost nakazem mody, lansowanej w popularnych piosenkach” – czytamy w książce, w której autor stawia po jednej stronie takie zespoły jak The Beatles, The Rolling Stones, Sex Pistols, a po drugiej („oprócz prymitywnych i wulgarnych nurtów”) Mike’a Oldfielda, Budkę Suflera czy Skaldów.
Ale największa krytyka na Roszkowskiego spadła za kwestię zapłodnienia in vitro. „Coraz bardziej wyrafinowane metody odrywania seksu od miłości i płodności prowadzą do traktowania sfery seksu jako rozrywki, a sfery płodności jako produkcji ludzi, można powiedzieć hodowli. Skłania to do postawienia zasadniczego pytania: kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci? Państwo, które bierze pod swoje skrzydła tego rodzaju 'produkcję'?” – to inne z głośnych sformułowań profesora.
Ale niektóre szkoły znalazły już metodę na pominiecie tych treści. IX LO im. Mikołaja Kopernika w Lublinie w wykazie podręczników wskazuje inną książkę do HIT – tę Wydaną przez WSiP. – Decyzje podjęli nauczyciele historii z naszej szkoły. Nie mieszałem się w tę sprawę – wyjaśnia krótko Radosław Borzęcki, dyrektor liceum.
Podręcznika Roszkowskiego ma też nie być we wspomnianym „Staszicu” i w „Unii”. Grzegorz Lech, dyrektor tej drugiej szkoły, tłumaczy: – Jest u nas czterech historyków. Musieli się spotkać, przedyskutować sprawę i wskazać podręcznik. Podjęli decyzję neutralną.
Szkopuł w tym, że książka Roszkowskiego to jedyny podręcznik zaakceptowany przez Ministerstwo Edukacji i Nauki. Dwa inne przechodzą dopiero proces akceptacji. Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne proponują książkę Izabelli Modzelewskiej-Rysak, Leszka Rysaka, Karola Wilczyńskiego i Adama Ciska. Wydawnictwo SOP Oświatowiec Toruń przygotowało książkę dla szkoły branżowej I stopnia. To dzieło Joanny Niszcz i Stanisława Zająca. Procedura akceptacji trwa i na razie spływają opinie warunkowe, co oznacza, że do książek trzeba nanieść zmiany. Nie wiadomo, czy procedurę uda się przeprowadzić do końca wakacji.
Dlatego I LO jeszcze nie wskazało książki. – Nasi nauczyciele nie mieli jeszcze okazji w pełni zapoznać się z drugą propozycją. Mam nadzieję, że będzie dostępny także inny podręcznik niż na razie zaakceptowany – mówi dyr. Stoń.
W IX LO wybrano pozycje WSiP. – Musieliśmy podać tytuł podręcznika jeszcze przed – wyjaśnia dyr. Borzęcki i dodaje, że jest jeszcze jedno wyjście, jeżeli będzie obowiązywała tylko jedna książka. – Można nie korzystać z żadnego podręcznika. Prawo nakazuje nauczycielom realizować podstawę programową, ale nie wymusza używania do tego podręcznika. Nie ma takich wymagań – zaznacza.