To dyskryminacja – komentuje planowane zmiany szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. Chodzi o decyzję dyrektora kraśnickiego szpitala. Jego zdaniem, doświadczone i najlepiej wykształcone pielęgniarki są potrzebne od poniedziałku do piątku, a nie nocą i w weekendy. Oczywiście chodzi też o pieniądze.
W poniedziałek miało miejsce spotkanie pielęgniarek oddziałowych z naczelną. Jego tematem były zmiany w grafiku. Od 1 listopada, na dyżury weekendowe i świąteczne nie będą już zapisywane pielęgniarki, które mają ukończone studia magisterskie ze specjalizacją. To ok. 30 proc. personelu pielęgniarskiego kraśnickiej lecznicy. Mają pracować tylko w ciągu dnia, wyłącznie od poniedziałku do piątku.
– Na dziennych zmianach takie osoby są bardziej potrzebne – przekonuje Michał Jedliński, dyrektor SP ZOZ w Kraśniku. – Wiedza i doświadczenie najlepiej wykształconych pań pielęgniarek z naszego szpitala powinna być lepiej wykorzystana niż na dyżurach weekendowych czy też świątecznych, na których zazwyczaj mniej się dzieje.
Chodzi też o pieniądze, bo szpital znacznie więcej wydaje niż zarabia. W ciągu 8 miesięcy tego roku lecznica odnotowała już stratę w wysokości 12 mln zł. A od lipca – po zmianie zasad finansowania działalności leczniczej przez Narodowy Fundusz Zdrowia – kraśnicki szpital zadłuża się ok. 2,5 mln zł miesięcznie. Dyr. Jedliński na ostatniej sesji kraśnickiej Rady Powiatu przyznał, że „sytuacja jest krytyczna”.
– Pielęgniarki z tytułem magistra, specjalisty, licencjata lub po studium medycznym, w odróżnieniu od pielęgniarek po studiach magisterskich ze specjalizacją, mają niższe wynagrodzenie zasadnicze. W związku z czym otrzymują mniej pieniędzy za dyżury nocne i świąteczne, bo wysokość dodatków jest uzależniona od podstawy – tłumaczy Urszula Lenartowicz, szefowa działającego w kraśnickim szpitalu Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
– Rzeczywiście, dodatki za pracę w soboty i niedziele i w inne dni świąteczne są dla szpitala mniej kosztowne przy mniej zarabiających pracownikach – potwierdza dyrektor Jedliński. I podkreśla: – To jest zmiana organizacyjna, ale również optymalizacja kosztów. Oczywiście wolałbym zwiększać przychody, ale nie zawsze jest to możliwe w tak dużym stopniu.
– To dyskryminacja – komentuje planowane zmiany Urszula Lenartowicz. – Przecież w regulaminie naszego zawodu jest zapisane, że mamy podnosić swoje kwalifikacje. Tymczasem to, co ma się stać, to zdegradowanie części pielęgniarek do niższego poziomu. Dlatego też chcę o tym wszystkim porozmawiać z panem starostą.
Dyrektor szpitala nie kryje, że to dopiero początek zmian, które na pewno nie ucieszą pracowników szpitala. Co jest planowane? Tego na razie Michał Jedliński nie zdradza.
– O programie naprawczym, a jest on obecnie mocno modyfikowany, w związku ze zmianą sytuacji od 1 lipca, musi wypowiedzieć się najpierw zarząd powiatu. Musimy ten program zmienić, ponieważ w obecnej sytuacji nie byłby już skuteczny – przyznaje dyrektor SP ZOZ w Kraśniku. I zapewnia: – Zwolnień pracowników nie będzie.