We wtorek doszło do spotkania lekarzy z dyrekcją szpitala w obecności starosty parczewskiego. – Liczę na konsensus – przyznaje starosta Janusz Hordejuk. Sprawie przyjrzy się też Ministerstwo Zdrowia.
– Zaczął się dialog. Strony przedstawiły swoje uwagi. Na pewno widać wolę do rozmów. To dla mnie najważniejsze, bo w tle przecież chodzi o zdrowie i życie pacjentów – podkreśla Janusz Hordejuk, związany z PSL starosta parczewski. A wcześniej przez 15 lat sam kierował tutejszym szpitalem.
Od czerwca na tym stanowisku zasiada 34-letni Konrad Sawicki ze Świdnika, radny wojewódzki PiS. Wcześniej był wiceprezesem Powiatowego Centrum Zdrowia w Opolu Lubelskim, a także doradcą wojewody lubelskiego i rzecznikiem PiS w okręgu lubelskim. Przez te kilka miesięcy z placówki odeszło kilku cenionych i doświadczonych lekarzy, m.in. ordynatorki geriatrii i SOR.
Pracownicy w obawie o kolejne odejścia tzw. „starej załogi” zwrócili się o wsparcie do naszej redakcji. „Zawsze były braki kadrowe, jednak poprzedni dyrektor umiał rozmawiać z ludźmi i zachęcał tak, aby te luki łatali. Problemy rozwiązywane były wspólnie. Obecna dyrekcja rządzi autorytarnie – wydaje rozkazy, nie konsultując się z pracownikami” – napisali autorzy listu, prosząc o anonimowość w obawie o utratę pracy. Opisaliśmy tą sprawę w ubiegłym tygodniu.
– Na spotkaniu sami lekarze stwierdzili, że sytuacja się zmieniła i w rzeczywistości oddziału internistyczno-kardiologicznego nie ma, bo są tam pacjenci covidowi – relacjonuje Hordejuk. Personel narzekał m.in. na zbyt małą liczbę lekarzy w stosunku do obciążenia pracą. – Dalej jest problem ilości lekarzy pracujących na tym oddziale, ale jest dobra wola ze strony dyrekcji – uważa starosta. W jego ocenie „konflikt zostanie złagodzony”. W czwartek planowane są jeszcze obrady komisji zdrowia rady powiatu, również na ten temat. – To będzie taki papierek lakmusowy – zaznacza Hordejuk.
Wypowiedzenie z pracy niedawno złożyła dotychczasowa ordynator interny. – Okres wypowiedzenia trwa do stycznia. Nie możemy tego wymusić, ale liczę, że dojdzie do konsensusu i pani doktor cofnie wypowiedzenie – ma nadzieję starosta.
Jak spotkanie oceniają lekarze? – Na razie brak konkretnych wniosków. Dyrekcja raczej nie widzi problemów i twierdzi, że ci, którzy złożyli wypowiedzenia, przecież zawsze mogą wrócić – relacjonuje nam jeden z pracowników.
Co najbardziej doskwiera załodze? – Nie da się pracować w tak zarządzanej placówce, gdy ma się dwa razy więcej pracy. Dyrektor nie konsultuje, tylko wydaje decyzje. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do takiego modelu rządzenia zza biurka – mówi nam anonimowo jeden z lekarzy z tzw. „starej załogi”. – Obawiamy się, że będą kolejne odejścia doświadczanych specjalistów. A każdy oddział potrzebuje stałej obsady, która codziennie widzi i prowadzi pacjentów – uważa nasz rozmówca.
Przypomnijmy, że wcześniej udało nam się skontaktować z pracownikami, którzy odeszli. Jedna z lekarek złożyła wypowiedzenie, bo nie doszła do porozumienia z nowym dyrektorem. Inny lekarz, który zrezygnował z pracy w szpitalu: – 33-łóżkowy oddział geriatrii borykał się z niedoborem kadry lekarskiej od dłuższego czasu. Oprócz pani ordynator, byli tam inni lekarze, ale często się zmieniali. I w większości dni w miesiącu ordynator prowadziła oddział sama. Dłużej się tak nie dało – stwierdziło nasze źródło. – Dyrekcja nie chciała rozmawiać. Uważała, że to wymysł lekarzy, że nie mogą w takich warunkach pracować.
Konrad Sawicki, dyrektor szpitala, tłumaczył nam wcześniej, że lekarze odeszli na własny wniosek, a w tym czasie placówka zatrudniła siedmiu nowych specjalistów. Poza tym, przekonywał, że „wszystkie oddziały szpitala realizują świadczenia medyczne zgodnie z obowiązującymi przepisami i zawartymi z NFZ umowami”. – Decyzją wojewody lubelskiego nasz szpital został zobowiązany do utworzenia 54 łóżek dla osób chorych na COVID-19. (…). Z uwagi na dostępność do tzw. gniazd z tlenem, możliwe było utworzenie takich łóżek wyłącznie w oddziale internistyczno-kardiologicznym z pododdziałem geriatrii – stwierdził Sawicki.
We wtorek nie udało nam się z nim skontaktować, nie odpowiedział też na nasze zapytania skierowane e-mailem.
Zapytaliśmy w Ministerstwie Zdrowia, czy sygnały z Parczewa tam docierały. – Dotychczas do ministerstwa nie wpłynęły żadne sygnały o nieprawidłowościach dotyczących szpitala w Parczewie – zaznacza Jarosław Rybarczyk z biura komunikacji resortu. – Niezwłocznie zwrócimy się do Centrali NFZ z prośbą o przeprowadzenie postepowania wyjaśniającego w tej sprawie – stwierdza na koniec Rybarczyk.
AKTUALIZACJA 17 listopada 2021 r.
– W związku z napływającymi do Lubelskiego