Kto spóźnił się na derby pomiędzy Lewartem i Chełmianką jedynie pięć minut, ten miał sporego pecha, bo przegapił dwa gole. Piłkarze Grzegorza Bonina szybko objęli prowadzenie, a gospodarze błyskawicznie wyrównali. Później strzelali już tylko biało-zieloni, którzy pokonali rywali 4:1.
Wystarczyło 29 sekund, a już w Lubartowie kibice obejrzeli pierwsze trafienie. Paweł Ofiara zagrał ze skrzydła w pole karne, a tam idealny strzał oddał Jakub Romanowicz.
Miejscowi nie mieli nic do stracenia, więc zaatakowali. Chełmianka poradziła sobie z centrą w pole karne, ale przed szesnastką piłkę zebrał Łukasz Najda. Jego uderzenie zostało zablokowane. Krystian Żelisko znalazł się tam, gdzie powinien i z bliska nie miał problemów, aby doprowadzić do remisu.
W 23 minucie biało-zieloni zdobyli druga bramkę. Co ciekawe, po rzucie rożnym głową na 1:2 uderzył chyba najniższy na boisku Ofiara. Do końca pierwszej odsłony jedni i drudzy mogli jeszcze coś wrzucić do siatki jednak wynik nie uległ już zmianie. Lewart odważnie rozpoczął drugą część zawodów i chociaż potrafił przedrzeć się pod bramkę rywali, to w decydującym momencie brakowało konkretów. Piłkarze z Chełma szukali swojej szansy w kontrach i w końcówce upewnili się, że zabiorą do domu wszystkie punkty.
Goście dopięli swego w 78 minucie. Akcję wyprowadził Bartłomiej Korbecki, a ponownie w ataku przydał się Ofiara, który posłał dobrą wrzutkę w pole karne, a wszystko strzałem głową wykończył Krystian Mroczek. Niedługo później Oskar Gede próbował wybić futbolówkę po kolejnej centrze ze skrzydła, ale pechowo skierował ją do własnej bramki, a przy okazji ustalił rezultat na 1:4. Dla Chełmianki to trzecia wygrana z rzędu.
– Uważam, że mieliśmy też mecz pod całkowitą kontrolą. Jeżeli policzylibyśmy sytuacje, to wynik mógł być spokojnie wyższy. Wiadomo, że dopóki było tylko 2:1, to nie mogliśmy być niczego pewni. Mimo wszystko nie przypominam sobie jednak klarownych sytuacji na 2:2. My na pewno wypracowaliśmy sobie bardzo dużo okazji. Sama gra też mogła się podobać. Konstruowaliśmy akcje, utrzymywaliśmy się przy piłce i uważam, że wychodzi nam to coraz lepiej. Wygraliśmy trzeci raz z rzędu, ale nie było łatwo. Chłopaki dźwignęli to spotkanie przede wszystkim pod względem mentalnym. Nie jest łatwo wygrywać na wyjazdach w roli faworyta. My zdaliśmy egzamin. Podejście od początku do końca było takie, jak powinno być – mówi Grzegorz Bonin.
Jak zawody ocenia Grzegorz Białek? – Derby miały różne fazy, jak to w tej lidze. Raz my graliśmy lepiej, raz rywale. Szkoda gola na 1:2 po rzucie rożnym. W drugiej połowie wydawało się, że przejmujemy inicjatywę, mieliśmy parę ciekawych akcji i wydawało się, że zaraz wyrównamy. Centra ze skrzydła, zgubione krycie i było po zawodach. Uważam jednak, że nie zasłużyliśmy na taką wysoką porażkę. Chłopaki zostawili na boisku sporo zdrowia, było też kilka dobrych momentów, ale nie było drugiego gola i nie ma punktów. Za tydzień czeka nas arcyważny mecz w Tarnowie – zapowiada opiekun Lewartu.
Lewart Lubartów – Chełmianka Chełm 1:4 (1:2)
Bramki: Żelisko (4) – Romanowicz (1), Ofiara (23), Mroczek (78), Gede (82-samobójcza).
Lewart: Podleśny – Drozd, Chyła, Gede, Plesz (79 Wdowicz), Wójcik (65 Aftyka), Wolski (84 Nojszewski), Najda, Morenkov (79 Paluch), Myśliwiecki (84 Zieliński), Żelisko.
Chełmianka: Jerke – Ofiara (84 Misztal), Cichocki, Kvenstar, Zmorzyński, Piekarski (84 Złomańczuk), Pek (72 Stępień), Karbownik (72 Konojacki), Romanowicz (65 Klec), Korbecki, Mroczek.