Rozmowa ze Sławomirem Grzybem, sekretarzem Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej o akcji #otwieraMY i o pozwie zbiorowym hotelarzy i restauratorów.
IGGP przyznaje przedsiębiorcom otwierającym swoje lokale wbrew rządowym zakazom „pełne prawo nieposłuszeństwa publicznego”. W swoim oświadczeniu piszecie wręcz, że mają oni „prawo i społeczny obowiązek bronić miejsc pracy”.
– Mówimy, że prawo takie mają przedstawiciele pięciu branży zamkniętych, czyli gastronomii, turystyki, hotelarstwa, eventów oraz fitness, którzy w pomocy rządowej zostali pominięci lub wręcz nawet wykluczeni. Wykluczeni, bo nie otrzymali żadnego wsparcia w czasie, gdy w sposób niekonstytucyjny zabroniono im prowadzenia lokali.
To tysiące osób, które działalność rozpoczęły po 1 listopada 2019 r. Nie dostaną dofinansowań i ulg, bo nie mogą udowodnić spadku przychodu w porównaniu z rokiem 2019, bo wtedy przecież nie działali. A ich sytuacja jest dramatyczna. Żeby założyć firmę bardzo często zaciągali kredyty pod zastaw swoich domów. Teraz nie mają możliwości funkcjonowania i ich zaległości rosną.
To się skończy nie tylko bankructwem firm, ale i ludzkimi tragediami. Były już przypadki samobójstwa w takiej sytuacji. Mamy czekać na kolejne?
A pominięci?
– Tarcza 6.0 przyznaje pomoc przedstawicielom poszczególnych branży biorąc jedynie pod uwagę ich główne PKD. To duży błąd. Udało nam się wywalczyć, żeby pomoc dostali restauratorzy, którzy jako pierwszy punkt PKD wpisany mają catering. Nie udało się natomiast w przypadku pierogarni, które bardzo często jako główny punkt wpisaną mają produkcję i sprzedaż wyrobów mącznych. Zresztą takich przykładów jest znacznie więcej, bo wiele osób prowadzi rozliczne działalności. Te restauracyjne czy hotelarskie, które przynoszą dziś gigantyczne straty, nie są wpisane jako pierwsze. Wiele osób zakładając działalność wpisuje wiele różnych kodów PKD żeby potem nie chodzić po urzędach i nie dopisywać kolejnych. Wtedy nikt o kolejności nie myślał.
Nie boicie się, że przedsiębiorcy otwierający działalność wbrew zakazom sprowadzą na siebie jeszcze większe problemy?
– Każdy przedsiębiorca podejmuje ryzyko na własna rękę. Ci, którzy się do żadnej pomocy nie kwalifikują, nie mają nic do stracenia.
A kary finansowe? 30 tysięcy złotych?
– Bardzo szczegółowo śledzę tę sytuację. Owszem są „naloty” policji i sanepidu. W internecie jest już wiele filmików dokumentujących takie interwencje, na których właściciele firm rozsądnie wyjaśniają na jakiej podstawie działają. Pokazują, że pracują w reżimie sanitarnym. Tłumaczą, że nie robią nic niezgodnego z prawem. Jedyne czego chcą to uczciwie zarabiać na życie.
Żaden z takich lokali nie został dotychczas zamknięty. Żaden przedsiębiorca nie został ukarany. Rząd zdaje sobie sprawę, że kara nie byłaby do utrzymania w sądzie, bo zamknięcie jest niekonstytucyjne. Ale nie może powiedzieć tego głośno w telewizji, bo mielibyśmy otwartych dziś nie tysiąc, a 70 tys. lokali.
Jesteście źli na rząd?
– Tak. Nieprawdą jest, co często powtarza Jarosław Gowin i Mateusz Morawiecki, że wszyscy zamknięci przedsiębiorcy z gastronomii, turystyki, hotelarstwa, eventów oraz fitness dostaną pomoc, bo jak powiedziałem, jest wielu pominiętych i wykluczonych.
Nie wierzymy, gdy słyszymy, że z tarcz będą mogli skorzystać przedstawiciele kolejnych branż skoro z odpowiedzi, jakie dostajemy na nasze petycje wynika, że lista nie zostanie już rozszerzana. Nie wierzymy w to, gdy słyszymy, że może w lutym będą odmrożenia gospodarki, skoro na oficjalnych spotkaniach mówi się o maju.
Dlatego pracujemy nad pozwem zbiorowym Gastronomii Polskiej, w którym dochodzić chcemy odszkodowań finansowych dla pokrzywdzonych i pozostawionych bez środków do życia pracowników i przedsiębiorców gastronomów. Już zgładzają się do nas dziesiątki przedsiębiorców, którzy chcą do niego przystąpić.
Gdzie powinni się zgłaszać?
– Zapraszamy na naszą stronę internetową www.iggp.pl. W zakładce „Pozew” znajduje się formularz zgłoszeniowy, który należy wypełnić. Wkrótce ruszamy też z akcję informacyjną.
Rozmowy z przedstawicielami rządu nie przyniosły efektów. Teraz nie mamy wyjścia. Musimy to zrobić żeby ratować siebie, naszych pracowników i dorobek całego życia.