– Uwierzcie mi, z natury jestem osobą, która zawsze wierzy, że z każdej sytuacji jest wyjście i że zawsze ktoś nad nami czuwa. W swoich mediach społecznościowych nie wylewam żali, wręcz staram się szerzyć pozytywne podejście, dawać odbiorcom i klientkom (moje usługi są skierowane głównie do kobiet) nadzieję, pokazywać im ich piękno, którego czasem nie widzą – mówi Renata Dziewulska z Chełma, której firma zajmuje się fotografią i wizażem
– To, co się dzieje teraz, jest cholernie niesprawiedliwe. Teraz, gdy zaczęłam nabierać wiatru w żagle, stało się „to”. Od kilku lat spełniam swoje marzenie, marzenie, w które zainwestowałam swoje pieniądze, czas, energię. Postanowiłam rozwinąć swoją działalność wizażowo-fotograficzną i otworzyłam w końcu studio! Powstało w sierpniu 2019 jako studio wizażu i fotografii w Chełmie w wynajętym lokalu przy ul. Narutowicza 11. Zrobiłam to z wiarą, że w tym trudnym mieście dam ludziom coś więcej, że pokażę, że i u nas można tworzyć na wysokim poziomie i się z tego utrzymać, że w końcu będę mogła skupiać wokół siebie kobiety, nie tylko klientki, ale i wspólnie inicjować fajne rzeczy.
Niestety, u progu nowego sezonu coś rozwala nam te marzenia, dążenia, starania.
Epidemia koronawirusa zmieniła wszystko. Izolacja i kwarantanna. Pozostają opłaty i zobowiązania bez źródła dochodu. W mojej branży „beauty” to cios poniżej pasa, gdyż tu podstawą jest kontakt fizyczny z klientką. Nasze usługi nie są towarem pierwszej potrzeby, więc mało kto będzie chciał przeznaczyć swoje pieniądze, abyśmy my „miały co jeść”. I najgorsze, że w obecnej sytuacji nie ma do kogo mieć o to pretensji, wysyłać roszczeń... bo stało się.
Nie boję się choroby, boję się, że marzenia legną w gruzach, że dopadną nas niskie instynkty i sytuacja zmusi nas do bycia tylko człowiekiem, a ja marzę, abyśmy byli aż człowiekiem ! – podsumowuje Renata Dziewulska.