Znowu bardzo gorzką pigułkę muszą przełknąć piłkarze Tomasovii. Niebiesko-biali w pierwszej połowie byli wyraźnie lepsi od KSZO, ale zmarnowali kilka świetnych okazji, w tym rzut karny. A po przerwie rywale zdobyli jedynego gola i zabrali do domu wszystkie punkty.
Gospodarze przystępowali do spotkania podrażnieni pechową porażką w Dębicy. Długo prowadzili tam 1:0, ale ostatecznie przegrali 1:2. Swoje zrobiły błędy sędziów, bo podopieczni Pawła Babiarza nie dostali ewidentnego karnego, a bramka dla rywali padła ze spalonego.
Dlatego w sobotę od początku zaatakowali. I szybko nadarzyła się znakomita okazja, żeby otworzyć wynik. Rafał Kycko założył obrońcy „siatkę”, a kiedy go mijał gracz KSZO ratował sytuację faulem. Sędzia musiał wskazać na „wapno” i tak zrobił. Problem w tym, że Damian Szuta nie potrafił wykorzystać doskonałej sytuacji.
Kolejne fragmenty? Dwa razy groźnie z dystansu strzelał Patryk Słotwiński, a swoją szansę miał też Jakub Szuta. Niestety, do przerwy Tomasovia nie wpakowała piłki do siatki. Wydawało się, że po zmianie stron musi w końcu dopiąć swego, bo była wyraźnie lepsza. Niestety, druga część zawodów nie była już tak udana dla piłkarzy trenera Babiarza. Tym bardziej, że w 58 minucie arbiter znowu podyktował jedenastkę, tym razem dla gości. Michał Nawrot zrobił swoje i to ekipa z Ostrowca Świętokrzyskiego wyszła na prowadzenie.
Było jeszcze pół godziny, żeby powalczyć przynajmniej o remis. Gospodarze posyłali sporo długich piłek w pole karne rywali, ale tak naprawdę nie wypracowali sobie żadnej klarownej okazji. W efekcie, po dwóch zwycięstwach przyszły dwie porażki i atak na bezpieczną strefę tabeli zdecydowanie wyhamował.
– Do przerwy wynik 1:0 to powinien być najniższy wymiar kary. Rywale nie oddali nawet strzału przez pierwsze 45 minut. Wydawało się, że po przerwie wyjdziemy, a grając z wiatrem przechyliły szalę na naszą stronę. Niestety, nic takiego się nie wydarzyło. Moi zawodnicy chyba wyszli na boisko zbyt pewni siebie. Zabrakło nam tego, co prezentowaliśmy z Czarnymi, czy po części z Wisłoką. Zabrakło nam tej determinacji. KSZO dzięki doświadczeniu i obyciu w tej lidze wyszarpało trzy punkty. Szkoda, w naszej sytuacji wygrana byłaby bardzo cenna, a tak nadal jest bardzo trudna. Mimo wszystko muszę pochwalić drużynę. W tych czterech meczach naprawdę pokazaliśmy się z dobrej strony. Przeciwko KSZO pierwsza połowa też była dobra – wyjaśnia Paweł Babiarz.
I dodaje, że brak doświadczenia jego i drużyny daje o sobie znać. – Na gorąco mam wrażenie, że brakuje nam nie tyle charakteru, co takiego zęba w kluczowych momentach. Rywale trzy dni temu wygrali z Siarką, czyli czołowym zespołem, a teraz wymęczyli 1:0. To pokazuje, że liga jest bardzo wyrównana i nie można odpuścić ani na chwilę. Bez tego doświadczenia nawet w trzeciej lidze zarówno mi jako trenerowi, jak zawodnikom jest ciężko. Jeszcze jednak nie rezygnujemy. Do tej pory tak naprawdę tylko Siarka była poza naszym zasięgiem. A w pozostałych meczach mogliśmy zarówno wygrać, jak i przegrać – wyjaśnia opiekun niebiesko-białych.
Tomasovia Tomaszów Lubelski – KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski 0:1 (0:0)
Bramka: Nawrot (58-z karnego).
Tomasovia: Krawczyk – Pleskacz, Chmura, Skiba (63 Dorosz), Zozulia, Tsybulnyk, Słotwiński (82 Orzechowski), Kycko (72 Doiteau), Smoła (63 Tomaszewski), D. Szuta, J. Szuta.
Żółte kartki: D.Szuta, J.Szuta, Smoła – De Camargo, Sylwestrzak
Sędziował: Mateusz Czerwień (Kraków).