Tomasovia znowu lepsza od Unii Hrubieszów. Niebiesko-biali przy okazji letnich sparingów dwa razy ograli drużynę Marka Sadowskiego. Tak samo było w pierwszym starciu obu ekip w lidze. A w środę, w ramach zaległego spotkania 13. kolejki piłkarze Pawła Babiarza po raz czwarty okazali się lepsi – tym razem wygrali 4:1.
W pierwszej połowie drużyny toczyły jednak wyrównany bój. Jedyna bramka padła w 13 minucie. Z prawej strony boiska piłkę w pole karne wrzucił Marcin Żurawski. A na długim słupku głową zgrał ją Jakub Szuta. Wszystko wykończył Patryk Dorosz, także po strzale głową.
Unia po 45 minutach przegrywała, ale wcale nie musiała się wstydzić swojego występu. Goście kilka razy wychodzili z groźnymi akcjami i przy odrobinie szczęścia, czy precyzji mogli się pokusić o wyrównanie.
Po zmianie stron niebiesko-biali podkręcili tempo i zaczęli dominować. Na pewno pomogła szybko zdobyta, druga bramka. Jakub Szuta zagrywał w pole karne, ale jego podanie ręką zatrzymał Miłosz Turewicz. Sędzia nie miał wątpliwości i wskazał na „wapno”. Z 11 metrów do siatki uderzył Żurawski, chociaż Kacper Krawczyk miał już piłkę na ręce.
W 73 minucie było definitywnie po zawodach. Zbyt krótkie wybicie przyjezdnych skończyło się przejęciem futbolówki przed polem karnym przez Patryka Słotwińskiego i jego strzałem po ziemi, który wylądował w siatce, tuż przy słupku. W końcówce chwilę radości mieli też goście. Po ładnej akcji lewym skrzydłem Mateusza Oleszczuka sprytnym, technicznym strzałem z bliska popisał się Gabriel Barszczewski. W interwencji kolegom z Tomasovii przeszkodził trochę Aleksandr Zozulia, który przewrócił się w polu karnym.
Kilkadziesiąt sekund później niebiesko-biali ustalili wynik. Arbiter po raz drugi podyktował rzut karny dla gospodarzy. Słotwiński zagrał górą w pole karne do Damiana Szuty, a ten w sytuacji sam na sam z bramkarzem był faulowany przez Artura Szkutnika. Gracz Unii przy okazji obejrzał drugi żółty kartonik i wyleciał z boiska, a poszkodowany nie miał problemów ze zdobyciem czwartego gola.
– Powiem szczerze, że pierwsza połowa wyglądała fajnie w naszym wykonaniu – mówi Marek Sadowski, trener zespołu z Hrubieszowa. – Na pewno nie byliśmy gorsi, ale strasznie głupio straciliśmy bramkę. Przy dokładniejszych zagraniach, to my mogliśmy zagrozić bramce rywali. Pierwszy karny? Ręka na pewno była, ale z drugiej strony zawodnicy byli też blisko siebie. Było jasne, że przy wyniku 0:2 musieliśmy się otworzyć. Nie ukrywajmy też, że Tomasovia jest dużo lepiej przygotowana pod względem fizycznym. Po przerwie byli lepsi i wygrali zasłużenie – dodaje popularny „Sadek”.
Opiekun zespołu z Tomaszowa Lubelskiego przyznaje, że jego podopieczni lepiej spisali się po przerwie. – To wynikało z kilku czynników. Na pewno przespaliśmy pierwszą połowę, słabo biegaliśmy i nie byliśmy zadowoleni. Po przerwie wyglądaliśmy też lepiej, a Unia zgasła fizycznie. Ogólnie to był mecz bez większej historii. Dobrze, że wygraliśmy, bo byliśmy trochę lepsi. Trzeba jednak powiedzieć, że Unia momentami grała naprawdę nieźle, zwłaszcza w pierwszej części meczu – wyjaśnia Paweł Babiarz.
Tomasovia Tomaszów Lubelski – Unia Hrubieszów 4:1 (1:0)
Bramki: Dorosz (13), Żurawski (57-z karnego), Słotwiński (74), D. Szuta (84-z karnego) – Barszczewski (82).
Tomasovia: Krawczyk – Żurawski (78 Chudyga), Chmura, Zozulia, Słotwiński, D. Szuta (84 Kurzępa), Skiba, Witkowski (62 Sałamacha), Baran, J. Szuta (88 Matterazzo), Dorosz (71 Karólak).
Unia: Krawczuk – A. Oleszczuk, Wanarski, Kamiński (73 Herda), Turewicz, Wiejak, Steciuk (46 Przeworski, 75 Barszczewski), Pańko, Szkutnik, M. Oleszczuk, Greniuk.
Żółte kartki: Słotwiński – Szkutnik, M. Oleszczuk.
Czerwona kartka: Szkutnik (Unia, 84 min, za drugą żółtą).
Sędziował: Kacper Gil (Zamość).