5 tys. zł. Taką nagrodę można dostać za wskazanie osoby, która truła lisy. Niewiele brakowało a przez to zginęłyby dwa bieliki, które zjadły padlinę. Jeden już wrócił na łono natury. Drugi cały czas jest pod kroplówką
Na ślad bielików natrafili mieszkańcy wsi Przeorsk. Ptaki leżały na polu i nie były w stanie się ruszać, bo prawdopodobnie zjadły mięso lisów, które ktoś chciał otruć. Zajęli się nimi leśnicy z Tomaszowa Lubelskiego.
Najpierw trafiły do weterynarza przy ZOO w Zamościu, a po wstępnym leczeniu ptaki rozdzielono. Samiec, który zjadł mniej zatrutego mięsa trafił do Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Lublinie. Podawano mu lekarstwa i karmiono. W ciągu kilku dni odzyskał siły.
W piątek pracownicy Lubelskiego Towarzystwa Ornitologicznego i Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska zawieźli ptaka w okolice gdzie go znaleziono. - Wypuściliśmy bielika niedaleko stawów. Będzie mógł łatwo znaleźć pożywienie – mówi Paweł Duklewski, rzecznik z RDOŚ.
O wiele gorszy jest stan samicy, która trafiła pod opiekę Lubelskiego Centrum Małych Zwierząt. - Ptak jest nadal leczony, cały czas dostaje leki i kroplówki. Substancje mają pomóc usunąć toksyny m.in. z wątroby – tłumaczy Duklewski. - Jej stan nadal jest ryzykowny, ale bardzo powoli się poprawia. Trudno jeszcze mówić o rokowaniach – dodaje.
Tymczasem warszawska fundacja „LPM - Ruch na Rzecz Obrony Praw Zwierząt i Ludzi” wyznaczyła nagrodę dla osób, które wskażą trucicieli zwierząt m.in. na granicy woj. lubelskiego i podkarpackiego. Za informację, która przyczyni się do złapania sprawcy można dostać 5 tys. zł.
- Taki proceder trwa od kilku lat. Zwrócili się do nas mieszkańcy tych terenów. Mimo działań policji nadal nie udaje się złapać trucicieli. Panuje zmowa milczenia w tej sprawie – mówi Rafał Gaweł z zarządu fundacji. Jak tłumaczy, fundacja ma podejrzenia, że trucicielami mogą być hodowcy kur, gęsi czy kaczek lub myśliwi.
Pomysł z nagrodą za wskazanie sprawcy nie jest nowy. - W ostatnich 1,5 roku mieliśmy 10 takich akcji. Najwyższa nagroda, którą przyznaliśmy to 10 tys. zł – mówi Gaweł. Do fundacji zwykle zgłasza się nawet kilkaset osób, które przekazują informacje. Można to zrobić anonimowo. - Wśród nich czasami znajdują się precyzyjne wskazania. Wtedy powiadamiamy policję. Jeśli dzięki temu dojdzie do schwytania sprawcy, wypłacamy pieniądze – dodaje.
Jak wyjaśnia Rafał Gaweł, nagrody spełniają także funkcję prewencyjną. - Jeśli ktoś truje zwierzęta i dowiaduje się, że wyznaczono nagrodę za wskazanie go, może przestać to robić. Tak było np. w Siedlcach – mówi.
Informacje można przekazać m.in. mailowo: centrala.lpm@gmail.com