On jest już prawie zdrowy, ale jej stan nadal jest ciężki. Para bielików zatrutych padliną, którą znaleźli leśnicy z Tomaszowa Lubelskiego trafiły na leczenie do Lublina.
W piątek niedaleko wsi Przeorsk leśnicy dostali informację o bielikach, które leżą na polu. Kiedy dotarli na miejsce okazało się, że ptaki są bardzo wycieńczone. Zabrano je do weterynarza przy zoo w Zamościu. Diagnoza? Bieliki prawdopodobnie zjadły mięso lisów, które ktoś chciał otruć. Ich stan był fatalny. Miały skurcze szponów i zamknięte dzioby oraz zapadnięte oczy. Lekarze musieli działać szybko. Po wstępnym leczeniu ptaki rozdzielono. Samiec, który zjadł mniej zatrutego mięsa trafił do Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Lublinie. Już odzyskuje siły.
– Po wypłukaniu toksyny z organizmu bielik był jeszcze trochę osłabiony, ale już całkiem nieźle sobie radzi. Ma jeszcze niewielkie problemy z jedzeniem, ale z dnia na dzień jest w coraz lepszym w stanie – mówi Bartłomiej Gorzkowski ze schroniska. Według zaleceń lekarza bielik ma dostawać lekarstwa do czwartku i prawdopodobnie w piątek zostanie wypuszczony na wolność. – Ptak potrzebuje teraz jak najwięcej spokoju i jak najmniej stresu – tłumaczy Gorzkowski.
Kiedy w środę odwiedziliśmy bielika w schronisku, ochoczo dziobał kolejne kęsy krwistego mięsa. Niestety, stan samicy, która prawdopodobnie zjadła więcej padliny, jest dużo gorszy i trafiła pod opiekę Lubelskiego Centrum Małych Zwierząt.
– Cały czas istnieje zagrożenie życia. Ptak pobiera pokarm w niewielkiej ilości, nawadniamy go kroplówkami – mówi Rafał Ostaszewicz, lekarz weterynarii, który spędza z bielikiem po kilka godzin dziennie.
Bieliki to drapieżne ptaki z rodziny jastrzębiowatych, które są monogamiczne. Nierzadko łączą się w pary na całe życie. Są objęte ścisłą ochroną.