Młoda rodzina z dwójką dzieci w ciągu kilku godzin straciła dach nad głową. Ich nowy dom, na który zaciągnęli kredyt, spłonął doszczętnie. Aby go odbudować, potrzeba setek tysięcy złotych. Przyjaciele małżeństwa z Tyszowiec uruchomili internetową zbiórkę.
Pożar wybuchł po godz. 2 w nocy w czwartek. Czteroosobowa rodzina spała. Jako pierwszy obudził się właściciel domu, pomógł w ewakuacji żonie i dzieciom, a sam próbował ugasić ogień, doznał przy tym dotkliwych poparzeń. Wkrótce na miejsce dotarli strażacy. Poszkodowany mężczyzna trafił do szpitala. Jego bliskim, na szczęście nic się nie stało.
Gdy ratownicy dojechali na miejsce, paliła się elewacja domu przy wyjściu na taras, salon wewnątrz oraz drewniana konstrukcja nad nim.
– Pożar był w fazie rozwiniętej, bardzo szybko rozprzestrzeniał się w górę na drewnianą konstrukcję poddasza – relacjonuje mł. bryg. Jacek Zwolak, rzecznik Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Tomaszowie Lubelskim. Mówi, że za prawdopodobną przyczynę pożaru wstępnie uznano zwarcie instalacji elektrycznej. Straty sięgnęły kilkuset tysięcy złotych. – To był nowy dom, niedawno urządzany, a spłonęło wiele z wyposażenia wnętrza. Plastik topił się błyskawicznie i dosłownie płynął – opowiada strażak.
Mówi, że rodzina miała ogromne szczęście, bo nikt w pożarze nie zginął. Akcja gaśnicza z udziałem 33 mundurowych z 9 zastępów trwała 4 godziny. Z ogniem udało się wygrać, ale dom nie nadaje się do zamieszkania.
– Paweł i Magda to młodzi wspaniali ludzie, zawsze pomagają innym, a tym razem my musimy pomóc im. Odbudowa zniszczonego domu z pewnością pochłonie ogromne pokłady pieniężne – przekonuje pani Karolina, przyjaciółka rodziny, który już w kilka godzin po pożarze na portalu zrzutka.pl uruchomiła zbiórkę pieniędzy dla pogorzelców (Tyszowce odbudowa domu po pożarze). Jej celem jest zebranie 300 tys. zł.
Paweł Kliszcz, zastępca burmistrza Tyszowiec wraz z kierowniczką Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej był na miejscu już po wszystkim.
– Pojechaliśmy, by sprawdzić, jak wygląda sytuacja i czy ta rodzina nie potrzebuje pomocy. Nikogo nie zastaliśmy, ale wiemy, że poszkodowani znaleźli schronienie u swoich bliskich – mówi samorządowiec.
Opowiada, że widok był bardzo przykry. Bo część pomieszczeń została doszczętnie spalona, inne są bardzo mocno zniszczone. – Z całą pewnością zechcemy jakoś pomóc, na pewno pracownicy urzędu włączą się do zorganizowanej zbiórki – zapowiada wiceburmistrz.